» Blog » Garść losowych przemyśleń i prywaty…
16-07-2013 11:42

Garść losowych przemyśleń i prywaty…

W działach: RPG, sentymentalnie | Odsłony: 48

Ostatnio postanowiłem reaktywować swoje zakurzone hobby. Wygrzebałem z szafy kostki, przeszukałem dysk w poszukiwaniu starych notatek i muzyki, oraz przede wszystkim zebrałem nową ekipę. Od tego momentu minie niebawem miesiąc, a my póki co jesteśmy po 3 sesjach rodzącej się w bólach (przeważnie BG) przygody. Całkiem niezły wynik, jak na zlepek przypadkowych osób (tu należy zaznaczyć, że gra mi się z nimi doskonale i wciąż nie mogę wyjść z podziwu, że tak szybko udało nam się złapać wspólny język zarówno jeśli chodzi o samą grę jak i sprawy około sesyjno-organizacyjne (a może po prostu dobrze udają?)). Tak więc, moje doświadczenie jest bogatsze o kolejne 3 sesje i garść przemyśleń, którymi chętnie się z wami podzielę.

Graj parą

Myśl pierwsza: W obecnej ekipie gra moja dziewczyna. Do niedawna nigdy nie grałem z dziewczyna (tą, ani żadną inną) na sesji. Mimo iż jesteśmy razem już jakiś czas i oboje lubimy RPG, zawsze miałem pewne obawy, czy taki układ ma sens, czy uda nam się zachować dystans i z jednej strony nie wykorzystywać swojej relacji, z drugiej zaś nie skakać do gardeł i przenosić uraz poza świat gry. Widziałem wiele rzeczy, słyszałem jeszcze więcej, stad byłem sceptyczny. Zupełnie niepotrzebnie. Jakieś 2 miesiące temu Włodi planował coś poprowadzić, ale naszej stałej ekipie ciężko było się zebrać, pomyślałem więc, że skoro i tak nie będziemy grać w stałej paczce, a pomysł to jednostrzał to co szkodzi spróbować: spytam dziewczynę czy chce zagrać? Z jednej strony to jednostrzał, więc jak nie wypali to nic się nie stanie, z drugiej strony nie dołączy do naszej stałej paczki, w której mogłaby się czuć zdecydowanie nieswojo (sam wiem jak trudno wejść do zgranego środowiska grającego ze sobą wiele wiele lat i ma pewne utarte zwyczaje). Sytuacja niemal idealna. Wypaliła bardzo dobrze i już po pierwszej sesji nie było żadnych wątpliwości, możemy grać razem, nie wpływa to w absolutnie żaden sposób na naszą grę ani życie po sesji. Kiedy więc zbierałem ekipę do nowej kampanii sprawa była jasna, będziemy grać razem. To swoją drogą spotkało się ze sceptycznym nastawieniem jednego z graczy, którego trochę zmartwiła taka kombinacja, ale na moje stwierdzenie że „podczas sesji nawet nie pomyśli że jesteśmy parą” dał nam szansę i mam nadzieje, że póki co udaje nam się spełnić powyższą obietnice. Gra z dziewczyną ma wiele zalet – mieszkamy razem, więc znalezienie wspólnie czasu jest wyjątkowo łatwe, nie wspominając o kwestii lokalizacji i dojazdów. Ma też trochę wad – ponieważ dziewczyna jest moją graczką, nie mogę się z nią dzielić swoimi pomysłami na sesje, przez co nie za bardzo mam z kim wspólnie dyskutować o fabule. No i do tego dochodzi kluczowy problem, moja dziewczyna grała do tej pory tylko z jednym Mistrzem Gry (nie liczac paru sesji u Wlodiego). I muszę zaznaczyć, cholernie dobrym Mistrzem Gry. Jednym z tych ‘legendarnych’ MG, których kompletnie nie interesuje fandom, którzy po prostu grają z garstką najbliższych znajomych i niewiele więcej im potrzeba. A gdy twoje jedyne doświadczenia związane z RPG wiążą się z niesamowicie utalentowanym MG, strasznie trudno cię zadowolić. Tak więc mam pewne problemy z zadowoleniem swojej dziewczyny, jakkolwiek głupio by to nie brzmiało.

Miasto Świń

No ale odstawmy na bok sprawy między naszą dwójką, albo wręcz dodajmy do tej dwójki jeszcze całą grupkę postronnych osób, tak by wrócić do naszej sesjowej drużyny. Gramy obecnie w przygodę, którą roboczo nazwałem Miastem Świń. Nie będę was tu zanudzał szczegółami, ale nim będę mógł przejść do kolejnego przemyślenia, potrzebny będzie pewien kontekst. Kampania opowiada o losach krasnoludzko-ludzkiego miasta, miasta położonego na kamiennej ścianie Gór Krańca Świata, miasta które niegdyś było Twierdzą Krasnoludów, które w podzięce za bohaterską odsiecz zezwoliły ludziom osiedlić się na ich ziemiach. W ten sposób powstała gigantyczna hybryda zbudowana na skale, w której codziennością jest to, że ludzie i krasnoludy, ramie w ramie prowadzą swój żywot tworząc niecodzienną mieszaninę kultur i zwyczajów.
Z założenia kampania miała być bardzo otwarta, ja przede wszystkim chciałem ożywić miasto, zasilając je ciekawymi postaciami oraz nietuzinkowymi problemami, które dzieją się gdzieś tam w tle, zaś gracze, swobodnie mogą przebierać w bogatym świecie sami decydując czym chcą się zajmować i w co wtykać swoje palce. W zamyśle wzorowałem się na jednej ze swoich starych kampanii: Gazetka, magazyn, pieczątka i wielka schizma w kościele Vereny pamiętając, że ten typ sesji bardzo mi wtedy odpowiadał. Mistrzowało się prosto, ponieważ przygodę pisali w zasadzie sami gracze, a ja jedynie byłem odpowiedzialny za zapełnienie miasta kolejnymi wydarzeniami tła, które gdzieś tam w oddali się przeplatały i tworzyły większe wątki. Zamysł był więc prosty, pozostawało jedynie go zrealizować.

Graj nudą

To co napiszę poniżej będzie niejako samokrytyką i przestrogą. Otóż, chciałem by świat był barwny, by wątki były żywe i ciekawe z perspektywy graczy, by Ci chcieli się w nie angażować. I troszkę popłynąłem. To jest jedna z wad zbyt przemyślanych przygód. Mistrz Gry czasem stara się być zbyt mądry. Mając wiele godzin na przemyślenie fabuły, mając dostęp do przeszłości jak i przyszłości wydarzeń można stworzyć naprawdę misterne intrygi, wielopłaszczyznowe, zaplątane jak łoniaki krasnoluda, i w efekcie można się zachłysnąć swoim pomysłem. Zachłysnąć, ponieważ przecież nie wystarczy wymyślenie zawiłej intrygi, trzeba jeszcze przedstawić ją graczom tak aby Ci byli w stanie ją ugryźć i rozplątać. Moje Miasto Świń powoli dociera do punktu kulminacyjnego w którym ilość wątków, bohaterów tła i wydarzeń zaczyna budzić niepokój i jak to określił jeden z graczy „niepohamowaną chęć aby spierdalać z tego miejsca”. Nie będę się bronił, trochę zaszalałem, wprowadzając do przygody kilkanaście wątków (które w zamyśle mojego misternego planu będą łączyć się w 3 główne wątki, które docelowo będą z kolei łączyć się w 1) i w efekcie każde kolejne wydarzenie, zamiast wzbudzać ciekawość, raczej będzie wzbudzać zniechęcenie. No bo po co im kolejne zdarzenie, jeśli nie mają czasu przeanalizować 17 poprzednich? I w pełni ich rozumiem.

Ktoś kiedyś napisał jako poradę dla MG „Don’t try to be smart!” i myślę, że mimo swojej absurdalności jest w niej wiele racji. Gdy MG stara się na siłę być oryginalny, pomysłowy i kozaczyć swoją ubek-intrygą, cierpią na tym Gracze. Czasem zamiast dodawać ciekawe wątki, lepiej ucinać te najsłabsze. Czasem lepiej po prostu grać nudą, tzn. bazując na prostych schematach, ale szczegółowych i z odpowiednimi twistami. Mnie lekko poniosło i teraz muszę z tego wybrnąć. To nie znaczy, że załamuję ręce i gotów jestem wyrzucić przygodę do kosza, co to to nie, ale po prostu w ciągu 3 sesji nasyciłem świat gry aż do obrzydzenia i czas najwyższy pomyśleć nad ‘Mędrcem’.

Podróż bohatera

Pisałem dawno temu o 12 etapach podróży bohatera (kij z tym, że pisałem potwornie powierzchownie i nieprecyzyjnie). Po 3 sesjach docieramy do 3 etapu z perspektywą 4 – był krótki wstęp, w którym życie toczyło się spokojnie a Gracze dopiero przyzwyczajali do przygody; pojawiły się problemy, wobec których trudno być obojętnym, pojawia się opór bohaterów, którzy wiedzą, że powinni jakoś zareagować, jakoś przeciwdziałać temu, co nadciąga, ale są zagubieni i nie mają sił. Czas podsunąć im ‘Mędrca’ i zacząć powoli rozwiązywać problemy zamiast je piętrzyć.

Jak to wyjdzie w praktyce? Czas i kolejne przygody pokażą…

Komentarze


42017

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Tak, z niecierpliwością czekamy na nieumarłego smoka >.<
16-07-2013 22:30
Karczmarz
    Hmmm
Ocena:
0
@Ignacja

Wszystko w swoim czasie. Tylko wypadało by wam najpierw dać cuś dzięki czemu moglibyście z tym smokiem walczyć. Może krasnoludzkiego Mecha bojowego i zrobimy sobie warhammerowy Pacific Rim?!
16-07-2013 23:07
42017

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Był taki suchar rpgowy.

Drużyna ucieka przez las przed krwiożerczymi orkami. Wiedzą, że w starciu z taką bandą nie mają cienia szansy. Nagle jeden z graczy zadaje pytanie.
- Czy w tym lesie jest mech?
- Oczywiście, że tak. Przecież to las. - odpowiedział MG.
- To wsiadam i napier****m!

Ale mistrzu, powiedz, że żartujesz @_@
16-07-2013 23:10
Wlodi
   
Ocena:
+1
@Smoki, lochy i magia w Warhammerze

-Scena zakładała przekradanie się obok smoka w celu zdobycia przedmiotów.

Gracze utracili swój ekwipunek w odmętach jaskiń goblinów. Małe paskudne stworki składowały wszystkie przedmioty u swego strażnika - wielkiego smoka uwięzionego już od X lat.

Gracze orientując się w sytuacji postanawiają odzyskać utracone skarby które do nich należały.

Wielki krasnolud postanowił, że pójdzie pierwszy. Przekradł się niezauważony i odnalazł swój garłacz. Już miał się wycofać, ale zadał pytanie ...

-"Czy smok wciąż śpi?"
-"Tak, i zapewne nie usłyszy Ciebie wracającego do kompanów ..." odpowiedziałem bez namysłu jednak gracz mi przerwał.
-"Nie często widuje się smoki, a tym bardziej ma się taką okazję ... STRZELAM MU W OKO!"

Trochę zgłupiałem, i dałem do zrozumienia, że jest to niezbyt roztropne. Jednak nastawienie graczy sugerowało co innego.

Strzał padł ... turlu turlu turlu furia, furia, furia, 8

Potem już wszystko leciało z górki. Do tego smok ledwo trafiający (średnio wypadały 4,5 rzutów powyżej 70). I chłopaki ubili smoka w połowie kampanii.

Co mi pozostało?

Konwencja obróciła się o 180 stopni i ruszyliśmy w klimatach Pulphammera. Były spotkania z potężnymi demonami, liczami, ba ...

Myślicie, że nie spotkali bogów? Jasne, że spotkali ...


A co najlepsze w tym wszystkim?

Bawiłem się lepiej niż w bro/ódzie i smrodzie.

P.s. Nie chodzi o brodę krasnoluda, choć takową jeszcze miałem na obozie.

P.p.s. Muszę się zebrać by napisać notkę. ;P

Pozdr!


17-07-2013 08:24
Aramin.
   
Ocena:
0
U mnie nigdy nie było pary na sesjach, choć namawialiśmy naszego MG żeby kiedyś jego dziewczyna zagrała z nami jednostrzałówkę. Nie za bardzo był chętny, może wyczuł pismo nosem?
Z tym przeładowaniem wątków to ja jako młody natchniony artykułami i postami MG zrobiłem kiedyś moim graczom taką intrygę, że sam się w niej gubiłem. Niestety była zbyt skomplikowana i trochę męczyła graczy. Gdybyśmy to pociągnęli dalej pewnie musiałbym co nieco uciąć, uprościć i coś tam wyjaśnić ustami BN'ów. Także w sumie teraz nie wiem, czy nie lepiej jak już robić intrygi to takie proste, przynajmniej na rozgrzewkę. Zobaczymy, kto nie gra ten się nie przekona :p
25-08-2013 15:48

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.