02-01-2008 15:58
Nie tak pechowy rok
W działach: RPG, sentymentalnie | Odsłony: 2
Hmmm
Sylwester za nami, ba, nawet Nowy Rok za nami! Tak więc niepowtarzalny czas na notkę podsumowującą. W ciągu minionego roku miało miejsce kilka bardzo ważnych wydarzeń w mojej RPGowej "karierze", które warto powspominać. Zacznijmy więc od początku.
Quentin 2007
Pierwsza sromotna porażka na dzień dobry. Mniej więcej rok temu kończyłem spisywanie Poszukiwaczy Zaginionej Ameryki. Rozgrywaliśmy tę kampanię ze stałą ekipą jakieś 9 miesięcy. Pamiętam, że zakończenie spisywałem jeszcze przed jego poprowadzeniem. Scenariusz był gotowy w całości na miesiąc przed zakończeniem go podczas sesji. Specjalnie przyspieszałem by wyrobić się na konkurs. I po co? By dostać obuchem po głowie. To był naprawdę dobry scenariusz i byłem święcie przekonany, że Quentinowe podium to takie minimum. Cóż trochę się przeliczyłem... ale w gruncie rzeczy dobrze gdy czasem ktoś sprowadzi nas na ziemie.
Na pocieszenie scenariuszem zainteresował się Portal. I tu kolejna sromotna porażka.
Portal
Zabawy z wydaniem PZA to kolejny cios po głowie. W sumie dobrze zajrzeć choć na chwilkę jak wygląda przygotowywanie tekstu od strony wydawnictwa. A nie wygląda ciekawie... przynajmniej w wykonaniu Portala. Komunikacja średnio 1 mail na miesiąc. Tygodnie czekania by uzyskać odpowiedź na zadane pytanie. Uzyskać? Pff... by otrzymać mail w którym i tak nikt nie pamięta o podanych przeze mnie spostrzeżeniach. Naprawdę pouczające doświadczenie.
Jak czytamy na stronie wydawnictwa PZA miało być wydane w listopadzie, potem na Święta Bożego Narodzenia, teraz dowiadujemy się, że może na Wielkanoc się wyrobią. Szczerze? Wątpię.
Moryc2
Po przegranej Quentinowej na pociechę wydumałem sobie, że może chociaż Moryca uda mi się wygrać. Spisałem całkiem fajną przygodę, podrasowałem, pododawałem motywy, ubrałem w ładną oprawę i czekamy. Czekamy. Czekamy. I co? I nic. Moryc2 nie został rozstrzygnięty do dziś, a więc moja przygoda oraz tygodnie ciężkiej pracy po raz kolejny poszły do kosza. No może nie do końca, ponieważ stary scenariusz postanowiłem wykorzystać jeszcze raz, ale z jakim rezultatem zobaczymy w przyszłości. Tak czy inaczej, Moryc2 z całą pewnością można zaliczyć do serii porażek.
Puchar Mistrza Mistrzów
Dobra, nie samymi scenariuszami MG żyje, prawda? Jeśli z Quentinem nie wyszło, z Morycem nie wyszło, to może chociaż w prowadzeniu coś wyjdzie? Jako, że tegoroczny Polcon był organizowany w Wawie, co mi szkodziło spróbować? Scenariusz na sesje jako taki był, forma niby też, chociaż trzeba było mistrzować z marszu od razu po 8 godzinach pracy, ale to niby nie problem. Mimo to sesja wypadła słabo. Może nie słabo, ale bardzo przeciętnie. Nie byłem z niej zadowolony. Nie wyszło tak jak miało wyjść, głównie przez zły dobór scenariusza (zbyt monotonny i zbyt wiele zostawiał w rękach BG, przez co MG miał mało okazji do pokazania swoich możliwości). Innymi słowy kolejna porażka do kompletu. Pocieszam się tym, że przede mną znalazła się tylko sama elita. Z nimi w sumie nie wstyd przegrać. Może nie wstyd, ale żal. Mimo wszystko w tym roku postaram się odkuć, bo jeśli sesja z której nie byłem zadowolony pozwoliła na dość wysokie miejsce, to gdyby udało się poprowadzić tak bym był usatysfakcjonowany, może da się powalczyć o podium?
Blog
Pod koniec roku, równo miesiąc temu, postanowiłem założyć tego bloga. W ciągu miesiąca powstało 14 wpisów (średnio co 2 dni notka) o łącznej objętości przekraczającej grubo 30 stron tekstu. W ciągu miesiąca blog zaliczył ponad 1000 wizyt i grubo ponad 1600 odsłon. To całkiem satysfakcjonujący rezultat i mam nadzieję, że z czasem to miejsce będzie dorastać i rozszerzać się wraz ze mną. Jak długo starczy mi weny? Patrząc w przeszłość nie widzę podstaw by w najbliższym czasie miałoby mi jej brakować. Wszystko zależy od tego jak często będę grał sesje.
Ogólnie rzecz biorąc moja eRPG'owa ewolucja trwa w najlepsze. Zastanawiam się co przyniesie ten rok? Początek pracy w redakcji Poltera, pewnie zacznę pisać jakieś pouczające artykułu. Z czasem zacznę szukać coraz bardziej skomplikowanych tematów do opisywania, na tyle trudnych, że mało kto będzie chciał je czytać. I co wtedy? Jaki może być kolejny punkt? Po Quentinie nie ma już ambitniejszych konkursów na przygodę. Po PMM'ie nie ma bardziej prestiżowych na mistrzowanie. Może by wziąć udział w konkursie na najlepszego gracza? Wbrew pozorom gram też nie najgorzej :]. A co po Polterze? Nie ma większego serwisu RPG'owego. Heh, i dokąd to wszystko prowadzi?
No nic, pożyjemy zobaczymy co nam nowy rok przyniesie. Poprzedni przyniósł bardzo wiele sukcesów i porażek dzięki czemu miałem na czym się uczyć. Mam nadzieję że rok 2008 będzie równie owocny w moje RPG'owe lekcje życia.
Sylwester za nami, ba, nawet Nowy Rok za nami! Tak więc niepowtarzalny czas na notkę podsumowującą. W ciągu minionego roku miało miejsce kilka bardzo ważnych wydarzeń w mojej RPGowej "karierze", które warto powspominać. Zacznijmy więc od początku.
Quentin 2007
Pierwsza sromotna porażka na dzień dobry. Mniej więcej rok temu kończyłem spisywanie Poszukiwaczy Zaginionej Ameryki. Rozgrywaliśmy tę kampanię ze stałą ekipą jakieś 9 miesięcy. Pamiętam, że zakończenie spisywałem jeszcze przed jego poprowadzeniem. Scenariusz był gotowy w całości na miesiąc przed zakończeniem go podczas sesji. Specjalnie przyspieszałem by wyrobić się na konkurs. I po co? By dostać obuchem po głowie. To był naprawdę dobry scenariusz i byłem święcie przekonany, że Quentinowe podium to takie minimum. Cóż trochę się przeliczyłem... ale w gruncie rzeczy dobrze gdy czasem ktoś sprowadzi nas na ziemie.
Na pocieszenie scenariuszem zainteresował się Portal. I tu kolejna sromotna porażka.
Portal
Zabawy z wydaniem PZA to kolejny cios po głowie. W sumie dobrze zajrzeć choć na chwilkę jak wygląda przygotowywanie tekstu od strony wydawnictwa. A nie wygląda ciekawie... przynajmniej w wykonaniu Portala. Komunikacja średnio 1 mail na miesiąc. Tygodnie czekania by uzyskać odpowiedź na zadane pytanie. Uzyskać? Pff... by otrzymać mail w którym i tak nikt nie pamięta o podanych przeze mnie spostrzeżeniach. Naprawdę pouczające doświadczenie.
Jak czytamy na stronie wydawnictwa PZA miało być wydane w listopadzie, potem na Święta Bożego Narodzenia, teraz dowiadujemy się, że może na Wielkanoc się wyrobią. Szczerze? Wątpię.
Moryc2
Po przegranej Quentinowej na pociechę wydumałem sobie, że może chociaż Moryca uda mi się wygrać. Spisałem całkiem fajną przygodę, podrasowałem, pododawałem motywy, ubrałem w ładną oprawę i czekamy. Czekamy. Czekamy. I co? I nic. Moryc2 nie został rozstrzygnięty do dziś, a więc moja przygoda oraz tygodnie ciężkiej pracy po raz kolejny poszły do kosza. No może nie do końca, ponieważ stary scenariusz postanowiłem wykorzystać jeszcze raz, ale z jakim rezultatem zobaczymy w przyszłości. Tak czy inaczej, Moryc2 z całą pewnością można zaliczyć do serii porażek.
Puchar Mistrza Mistrzów
Dobra, nie samymi scenariuszami MG żyje, prawda? Jeśli z Quentinem nie wyszło, z Morycem nie wyszło, to może chociaż w prowadzeniu coś wyjdzie? Jako, że tegoroczny Polcon był organizowany w Wawie, co mi szkodziło spróbować? Scenariusz na sesje jako taki był, forma niby też, chociaż trzeba było mistrzować z marszu od razu po 8 godzinach pracy, ale to niby nie problem. Mimo to sesja wypadła słabo. Może nie słabo, ale bardzo przeciętnie. Nie byłem z niej zadowolony. Nie wyszło tak jak miało wyjść, głównie przez zły dobór scenariusza (zbyt monotonny i zbyt wiele zostawiał w rękach BG, przez co MG miał mało okazji do pokazania swoich możliwości). Innymi słowy kolejna porażka do kompletu. Pocieszam się tym, że przede mną znalazła się tylko sama elita. Z nimi w sumie nie wstyd przegrać. Może nie wstyd, ale żal. Mimo wszystko w tym roku postaram się odkuć, bo jeśli sesja z której nie byłem zadowolony pozwoliła na dość wysokie miejsce, to gdyby udało się poprowadzić tak bym był usatysfakcjonowany, może da się powalczyć o podium?
Blog
Pod koniec roku, równo miesiąc temu, postanowiłem założyć tego bloga. W ciągu miesiąca powstało 14 wpisów (średnio co 2 dni notka) o łącznej objętości przekraczającej grubo 30 stron tekstu. W ciągu miesiąca blog zaliczył ponad 1000 wizyt i grubo ponad 1600 odsłon. To całkiem satysfakcjonujący rezultat i mam nadzieję, że z czasem to miejsce będzie dorastać i rozszerzać się wraz ze mną. Jak długo starczy mi weny? Patrząc w przeszłość nie widzę podstaw by w najbliższym czasie miałoby mi jej brakować. Wszystko zależy od tego jak często będę grał sesje.
Ogólnie rzecz biorąc moja eRPG'owa ewolucja trwa w najlepsze. Zastanawiam się co przyniesie ten rok? Początek pracy w redakcji Poltera, pewnie zacznę pisać jakieś pouczające artykułu. Z czasem zacznę szukać coraz bardziej skomplikowanych tematów do opisywania, na tyle trudnych, że mało kto będzie chciał je czytać. I co wtedy? Jaki może być kolejny punkt? Po Quentinie nie ma już ambitniejszych konkursów na przygodę. Po PMM'ie nie ma bardziej prestiżowych na mistrzowanie. Może by wziąć udział w konkursie na najlepszego gracza? Wbrew pozorom gram też nie najgorzej :]. A co po Polterze? Nie ma większego serwisu RPG'owego. Heh, i dokąd to wszystko prowadzi?
No nic, pożyjemy zobaczymy co nam nowy rok przyniesie. Poprzedni przyniósł bardzo wiele sukcesów i porażek dzięki czemu miałem na czym się uczyć. Mam nadzieję że rok 2008 będzie równie owocny w moje RPG'owe lekcje życia.