» Blog » Scenarzystą być
05-06-2009 11:30

Scenarzystą być

W działach: RPG, refleksje, sentymentalnie, scenariusz | Odsłony: 58

Hmmm

Kolejny scenariusz do kolekcji. Pozwoliłem sobie wziąć udział w Młotkowym konkursie "Wieść", płodząc tym samym swój 6 scenariusz "do publikacji". O nim samym nie będę narazie się rozwodził bo jury skrupulatnie zapoznaje się z pracami i głupio byłoby im przeszkadzać nachalną notką, jednak o samej koncepcji pisania porozwodzić się można. Zacznijmy więc od podstaw.

Scenariusze "do publikacji" można by podzielić na dwie grupy: grywalne i niegrywalne.

Ktoś mógłby powiedzieć, że każdy scenariusz jest grywalny przy spełnieniu określonych warunków, ja jednak za grywalny uznam scenariusz, który został rozegrany przez autora, zaś za niegrywalny, scenariusz w który nawet sam autor nie zagrał. Oczywiście taka klasyfikacja jest skrajnie subiektywna i być może metodologicznie idiotyczna, ale cóż taka pozostanie. Czemu jednak taki podział? Bo sam mogę wydzielić u siebie te 2 typy tekstów.

Ponadto scenariusze grywalne można podzielić na scenariusze, które zostały stworzone w oparciu o rozegraną już sesję, oraz na scenariusze, które dopiero po stworzeniu zostają poddane testowi. Scenariusze niegrywalne można zaś podzielić na scenariusze pisane z założeniem, że kiedyś być może w nie zagramy, oraz na scenariusze, które piszemy głównie dlatego by wylać z siebie potencjał, nie koniecznie zakładając, że chcielibyśmy go realizować na sesji.

W ostateczności mamy więc podział na:
- scenariusz grywalny - opis rozegranej sesji
- scenariusz grywalny - przetestowany
- scenariusz niegrywalny - z aspiracjami do bycia scenariuszem grywalnym
- scenariusz niegrywalny - z aspiracjami do bycia "Tym czymś"

Jak łatwo się domyślić, każdy z tych 4 typów scenariuszy charakteryzuje się innymi cechami. Dla zabicia czasu zastanówmy się jakie to mogą być cechy?

Scenariusz grywalny - opis sesji
(mój przykład - Gazetka, magazyn, pieczątka i wielka schizma w kościele Vereny, PZA, Uwięzieni w ciele)

Scenariusz tego typu może cechować się często niekonsekwencją. Spisując przygodę, która została rozegrana często przenosimy na papier zdarzenia, które się wydarzyły u nas, choć z dystansu wcale nie są logiczne/spójne z resztą fabuły. Ot jeden z graczy miał przebłysk i wyszło z tego coś na tyle ciekawego by to opisać. Scenariusz taki zawiera więc liczne odniesienia do tego co powinno się wydarzyć, mimo iż nie ma wystarczających fundamentów i motywacji by faktycznie tak się działo. Zaletą takiej pracy będzie jednak w miarę spójna całość jeśli założymy, że dzieje się to co zaplanował MG. Ta sesja w końcu miała miejsce, a MG uznał, że była na tyle ciekawa aby przedstawić ją innych, oznacza to, że pomijając skrajne, całość koncepcji musi mieć ręce i nogi. Wadą jest jednak to, że akcenty mogą być źle rozmieszczone, ponieważ "gracze bazowi" mogli mieć specyficzny styl gry przez co scenariusz samoistnie wchłania ten styl.

Takie scenariusze powinny być więc interesujące dla drużyn, które mają podobne preferencje do "gracze bazowi". Pozostali czytelnicy prawdopodobnie doczepią się do niekonsekwencji i rozwiązywania wątków w sposób który wcale nie musi działać (ale na sesji ktoś na to wpadł więc tak zostało).

Scenariusz grywalny - przetestowany
(mój przykład - Narodowe Obserwatorium Radioastronomiczne ( choć trudno to nazwać w pełni scenariuszem "do publikacji"))

To chyba najlepsza forma pisania. W ten sposób stworzony scenariusz z założenia powinien być w miarę uniwersalny (ponieważ nie bazuje na jakiś konkretnych i nietypowych zagrywkach wynikających z przypadku) a zarazem nie powinien posiadać rażących błędów fabularnych (w końcu spisaniu go został rozegrany więc wyłapane podczas gry błędy powinny zostać naprawione). Generalnie tak powinno się chyba pisać. Jak wiele osób tak pisze? Nie wiem, u mnie to niestety rzadkość.

Scenariusz niegrywalny - nieprzetestowany
(mój przykład - Psycho (niebawem powinien pojawić się na stronie Orbitalu))

Zaryzykowałbym tezę, że spora część najlepszych scenariuszy to tego typu prace. Być może się mylę, w końcu nie pytałem wszystkich finalistów Quentina na przestrzeni lat czy testowali swoje teksty przed wysłaniem. Niemniej myślę, że spora część autorów pisze tekst, w który chciałaby zagrać ale na tym etapie (przed publikacją) jeszcze tego nie zrobiła. Mogą to być teksty ludzi, którzy kiedyś grali dużo, teraz coraz mniej i po prostu w formie scenariusza chcą jakoś wyrazić swoją pasje dla RPG - do tego nie trzeba regularnych spotkań, więc może jest łatwiej? A może to są prace osób, które mają fajną koncepcje, ale wiedzą, że ich gracze tego nie zaakceptują. Dlatego aby nie chować genialnego pomysłu do szafy autor "spełnia się" nie prowadząc, a jedynie opisując.

Tak czy inaczej tego typu scenariusz moim zdaniem powinien charakteryzować się dobrą, oryginalną fabułą, ciekawymi postaciami, dobrymi motywacjami i ogólnie niezłą prezencją jednak w praktyce może być niegrywalny. Na pierwszy rzut oka trudno wyłapać wszystkie błędy. Tak naprawdę dopiero testując pracę okazuje się czy scenariusz "gra", czy nie. Na naszą wyidealizowaną koncepcje nakładamy "łatki" w postaci zrealizowanych na sesji działań naszych graczy i wtedy dopiero całość ma ręce i nogi. Ktoś, kto samemu nie tworzył pracy i stara się jej trzymać może przy takiej pracy mieć problemy właśnie w tych newralgicznych momentach, które w czasie testu zostąłyby wyłapane przez autora.

Scenariusz niegrywalny - wyidealizowany
(mój przykład - BlackJack, Kampania wielopostaciowa (w realizacji))

Najgorszy i zarazem najfajniejszy typ scenariusza. Tekst, który w zamyśle autora ma być tak porywająco nietypowy, że sam autor nie jest pewny czy dałby radę w to zagrać. Nie sądzę by wiele osób tak pisało. Być może to moje drobne skrzywienie :). Tak czy inaczej taka praca ma za zadanie być oryginalna, eksperymentalna, nietypowa, zaskakująca, szokująca itp. itd. Autor trochę jak scenarzysta filmowy stara się zbudować coś naprawdę wielkiego. Takie scenariusze obciążone są cała masą wygórowanych zastrzeżeń i wymagań, które to znacząco przekreślają szansę rozegrania sesji na podstawie takiego tekstu. Dla mnie tego typu tworzenie to swoisty ukłon w stronę prawdziwego pisania. Scenariusze do gier RPG to w końcu lekkie zabawki, konieczność dbania o ich grywalność sprawia, że najlepsze, najbardziej ryzykowne pomysły trzeba odkładać na bok, bo na sesji po prostu nie wypalą. W takich wyidealizowanych scenariuszach można sobie śmiało pozwolić na ekstrawagancje i na najbardziej dzikie pomysły. Osobiście tego typu tworzenie daje mi najwięcej satysfakcji i pozwala najpełniej sycić się swoją pasją.

Powyższe opisy i ewnetualne wady czy zalety, są oczywiście skrajnie subiektywne. Ja tak piszę i ja mam takie skojarzenia ze swoimi pracami. Czy można je jakoś uogólnić? Czy można doszukiwać się określonych zalet i określonych wad w tekście i na tej podstawie wnioskować czy autor spisuje rozegraną sesję, czy coś o czym tylko "marzy"? Nie wiem. Może tak, może nie. Niemniej wydaje mi się, że jakiś cień podobnych cech w tekstach zauważam i być może jakby się nad tym głebiej pozastanawiać, można by dojść do ciekawych wniosków.

Komentarze


Aesandill
   
Ocena:
0
Ciekawe. Z racji że jest odniesienie do Q. , to mogę określić typ mojego scenariusza (zabij mutanta).
Scenariusz grywalny - przetestowany.
Sesja wyszła całkiem fajnie, i pozwoliła mi wprowadzić kilka poprawek.
05-06-2009 12:34
nerv0
   
Ocena:
+2
Ja za to nie wiem gdzie miałbym wsadzić mój scenariusz na Wieść. Jego fragment poprowadziłem dużo wcześniej niż zacząłem się zastanawiać nad tym czy zrobić z tego scenariusz do publikacji. Wtedy miał jeszcze bardzo surową formę i zdecydowanie nie przypominał tego co wysmażyłem na wieść.

Zawiera więc w sobie zarówno cechy scenariusza aspirującego do miana grywalnego, scenariusza grywalnego - przetestowanego i scenariusza grywalnego - opisu przeprowadzonej sesji.

Czyż to nie ciekawe? :)

Ach, jest też jednocześnie scenariuszem niegrywalny - nieprzetestowanym. Niestety nie poprowadziłem go w finalnej już wersji. :)

Czy możemy to nazwać scenariuszem nerv0wskim? XD
05-06-2009 12:57
Aesandill
   
Ocena:
+1
Na wieść to mam Scenariusz niegrywalny - wyidealizowany. Choć część elementów było wykorzystywanych, ale ta forma jest formą nową. Chociaż prowadziłem już coś bardzo podobnego.
@ nerv0
Jednak myśle że podobnie jak u Ciebie, taka klasyfikacja powinna zaistnieć.
Forma mieszana (nerv0wa ;))
05-06-2009 13:11
Krishakh
   
Ocena:
0
Podział ciekawy, ale nieprecyzyjny.

Podobnie jak nerv0 byłbym w stanie przyszyć kilka „łatek” tego typu do dowolnego swojego scenariusza.

Mimo to, dobrze się czyta, więc polecam ;).
05-06-2009 16:34
Karczmarz
    Hmmm
Ocena:
+1
@nerv0
Ja za to nie wiem gdzie miałbym wsadzić mój scenariusz na Wieść. Jego fragment poprowadziłem dużo wcześniej niż zacząłem się zastanawiać nad tym czy zrobić z tego scenariusz do publikacji. Wtedy miał jeszcze bardzo surową formę i zdecydowanie nie przypominał tego co wysmażyłem na wieść.

Ja bym go dał do niegrywalnych - aspirujących. Jasne, część z nas może (i będzie) wykorzystywać w tekstach jakieś fragmenty z rozegranych już sesji. To chyba standardowy proces twórczy, że mieszamy sprawdzone motywy, z zasłyszanymi i wymarzonymi :) Całość jednak z tego co się orientuje różni się wiele od tego w co grałeś na początku a tym samym, czy scenariusz w tej formie będzie się sprawdzał? Cholera wie. Trzeba by sprawdzić - lecz tego nikt jeszcze nie zrobił :)

A, że podział ułomny to pewnie racja, ale nuda w pracy połączona ze świadomością, że w każdej chwili może wpaść Prezes nie działa aż tak inspirująco by dojść do wyczesanych wniosków :P

Poza tym chciałem zrobić takie małe preludium do dłuższej notki na temat tworzenia scenariuszy, którą zamierzam spłodzić po ogłoszeniu wyników "Wieści" :)
05-06-2009 16:57
MEaDEA
    Grywalny i niegrywalny :)
Ocena:
+7
Czyli jeśli:

Spisuję scenariusz, który należy przeprowadzić na szczycie Kilimandżaro. Koniecznie dla 12 graczy - 6 kobiet i 6 mężczyzn - którzy wcielą się w 12 głową bestię, której każda para graczy (6 par) odpowiada za jeden z 5 zmysłów i tylko to może deklarować, co wchodzi w zakres jego kompetencji. Scenariusz będzie o segregowani spinaczy i odczuwaniu wewnętrznej dysharmonii.

Następnie uda mi się go przeprowadzić to znaczy, że to scenariusz GRYWALNY.

Spisze scenariusz o 3 śmiałkach - złodzieju, wojowniku i magu - którzy trafiają do karczmy, gdzie maja do wyboru trzy zlecenia. Założę, że umotywowane chęcią zysku postaci podąża za jednym z wybranych wariantów. Zabiją tego złego, przeszukają podziemia i zdobędą skarby.

Nigdy nie poprowadzę tego scenariusza, co kwalifikuje go do NIEGRYWALNY.

Dobrze rozumiem?:)
05-06-2009 20:23
Karczmarz
    Hmmm
Ocena:
-3
Dobrze rozumiem?:)

Bardzo dobrze :) Ponieważ 1 scenariusz faktycznie dało się poprowadzić (nazwijmy więc go grywalnym) zaś drugiego nikt do tej pory (do chwili jego utworzenia) nigdy nie poprowadził :) Przy zaproponowanym przeze mnie podziale ważniejsze więc będzie, że scenariusz został 1 poprowadzony, mimo swojej dziwności, niż że mimo iż jest łatwy nie poprowadził go nikt :P

Ot taka koncepcja, nie mająca wiele wspólnego z powszechnym rozumieniem słów "grywalny" i "niegrywalny" :)

Problem zacznie pojawiać się w chwili gdy ktoś inny poprowadzi nasz scenariusz za nas. Czy wtedy można go przeklasyfikować?

Załóżmy, że nie, bo rozważamy podział scenariuszy według ich stylu powstawania (ponieważ chcemy zdefiniować cechy scenariusza zależnie od wymienionych 4 typów jego tworzenia).

Jeżeli więc autor przetestował twój 1 scenariusz jestem w stanie założyć, że będzie bardziej spójny i grywalny (pod warunkiem oczywiście wysokich umiejętności literackich autora, ale dla obiektywizmu zakładamy, że wszyscy autorzy mają taki sam poziom umiejętności przekazywania myśli na papierze) od scenariusza 2, który mimo że wydawałoby się prostszy może mieć błędy wynikające właśnie z faktu, że autor w niego nie zagrał (i zakładamy, że tego typu błędy da się jakoś wyselekcjonować, czego mi się nie chciało do końca robić, ale czego koncepcje podsunąłem :P)
05-06-2009 20:44
MEaDEA
    Grywalny i niegrywalny
Ocena:
+5
Czyli jednoznacznie z twojej odpowiedzi wynika, że PRZEPROWADZENIE lub jego BRAK wcale nie jest podstawowa kategorią klasyfikacji na grywalny i niegrywalny.

Doskonale sam sobie zaprzeczyłeś wprowadzając dodatkowe warunki takiego rozgraniczenia jakimi jest: czytelność scenariusza, spójność, autor powinien posiadać wysokie umiejętności literackie.

Z tego wynika, że jednak istnieją cechy fabuły, tekstu, bohaterów, językowa warstwa, które wpływają na grywalność i niegrywalność scenariusza :)

Dodatkowo wprowadzasz trzeci element łańcucha, czyli spisanie - rozegranie - korekta i dopiero to uznajesz za sprawdzian grywalności.

Czy grywalność to sam fakt przyjścia na sesję i próby zagrania w zaproponowana przez scenarzystę fabułę? Czy należy spełnić jakieś odpowiednie warunki? Pomyślnie ukończyć jaką część fabuł, dokładnie zgodnie z litera tekstu rozegrać fabułę? Nie paść z nudów czy wykonać chociaż cześć zadania?

Oczywiście nie ukrywam, że Twoja definicja jest dla mnie zupełnie nielogiczna i niefunkcjonalna oraz skrajnie niepraktyczna :)

Wynikałoby z konsekwencji takiego założenia, że jeśli ktoś stworzył jakieś dzieło przykładowo napisał książkę do szuflady to oznacza, że ta książka jest Nieczytelna (analogicznie jak niegrywlany scenariusz), bo nikt jej nie przeczytał.

Serdecznie pozdrawiam :D
05-06-2009 21:12
Karczmarz
    Hmmm
Ocena:
0
Teorie tą wymyślałem siedząc w pracy i czekając aż przyjdzie szef i wymyśli mi jakieś zadanie więc nieukrywam, że może mieć pewne.... braki :P jak większość moich przemyśleń na blogu to raczej temat pod dyskusje i dlatego cieszy mnie taka wymiana zdań :P

Czyli jednoznacznie z twojej odpowiedzi wynika, że PRZEPROWADZENIE lub jego BRAK wcale nie jest podstawowa kategorią klasyfikacji na grywalny i niegrywalny.

Po zastanowieniu się uznajmy, że kryterią podstawową jest to czy MG tworząc scenariusz bazuje na czymś w co już grał i teraz tylko to spisuje, czy wymyśla coś bez wcześniejszej gry. To czy ktoś inny kiedykolwiek potem grał w dany scenariusz odrzućmy. Skupmy się tylko na chwili powstawania i na tym na czym bazuje autor.

Z tego wynika, że jednak istnieją cechy fabuły, tekstu, bohaterów, językowa warstwa, które wpływają na grywalność i niegrywalność scenariusza :)

Jasne, gdzieś temu zaprzeczyłem w notce? Jeśli tak to pewnie przez przypadek :P (często mi się zdarza :P). Podział zależnie od "przeprowadzalności" (lol) przygody przed jej spisaniem jest gdzieś tam dodatkiem do samych umiejętności. Ale w tezie załóżmy, że dodatkiem na tyle istotnym by nieść ze sobą pewne konsekwencje w samej konstrukcji.

Dodatkowo wprowadzasz trzeci element łańcucha, czyli spisanie - rozegranie - korekta i dopiero to uznajesz za sprawdzian grywalności.

Uznaje, że scenariusze po przeprowadzeniu częściej będą podlegać korekcie merytorycznej wyłapującej błędy niż scenariusze nieprzeprowadzone. To chyba dość oczywiste :P

Czy grywalność to sam fakt przyjścia na sesję i próby zagrania w zaproponowana przez scenarzystę fabułę? Czy należy spełnić jakieś odpowiednie warunki? Pomyślnie ukończyć jaką część fabuł, dokładnie zgodnie z litera tekstu rozegrać fabułę? Nie paść z nudów czy wykonać chociaż cześć zadania?

Uznajmy, że sam fakt przyjścia i wypełnienia poszczególnych założeń. Nie interesuje nas w jaki sposób były one wypełniane. Tu zakładamy, że niezależnie od stylu gry - rozegranie przygody da wystarczająco informacji aby zmienić budowę scenariusza (albo jeżeli mamy totalną klapę scenariusz zostanie wywalony do kosza, albo jeżeli mamy drobne błędy zostaną one jakoś naprawione). Zakładamy, że nawet najbardziej nieudolna sesja da jakieś podstawy do załatania wad które istniałyby w przypadku nie rozegrania scenariusza.

Oczywiście nie ukrywam, że Twoja definicja jest dla mnie zupełnie nielogiczna i niefunkcjonalna oraz skrajnie niepraktyczna :)

Ale za to jak dobrze zabija nudę :P

Wynikałoby z konsekwencji takiego założenia, że jeśli ktoś stworzył jakieś dzieło przykładowo napisał książkę do szuflady to oznacza, że ta książka jest Nieczytelna (analogicznie jak niegrywlany scenariusz), bo nikt jej nie przeczytał.

Tak. Coś takiego by wynikało. Oznaczałoby to, że książka w której ktoś spisuje swoje przeżycia (autobiografia?) powinna być statystycznie bardziej spójną opowieścią w pewnej "rodzinie" opowieści o konkretnym typie ludzi. Czyli np. autobiografia może dla jednych ludzi być strasznie dziwna, bo oni sami by w życiu nie podejmowali się takich działań jak bohaterowie biografii, ale wśród danego typu ludzi o których jest biografia, treść będzie bardziej spójna, niż gdyby biografie pisał ktoś inny :P
05-06-2009 21:46
Mayhnavea
   
Ocena:
0
Ktoś mógłby powiedzieć, że każdy scenariusz jest grywalny przy spełnieniu określonych warunków, ja jednak za grywalny uznam scenariusz, który został rozegrany przez autora, zaś za niegrywalny, scenariusz w który nawet sam autor nie zagrał. Oczywiście taka klasyfikacja jest skrajnie subiektywna i być może metodologicznie idiotyczna, ale cóż taka pozostanie.

Czyli:
Jeśli połknę kamień, to będzie on jadalny.
Jeśli nigdy nie widziałem na oczy pingwina, to znaczy, że jest niewidzialny.
Bardzo ciekawe i ontologicznie zaskakujące :)

Problem w tym, że zanim scenariusz zostanie zamieniony w tekst, funkcjonuje jakoś w sieci neuronowej autora. Zatem już wtedy jest scenariuszem. Skoro jest w głowie scenariuszem, a jeszcze nie został rozegrany, jest niegrywalny. Czyli nikt nigdy w niego nie będzie mógł zagrać. A jak już się spisze, to tym bardziej.
Jakoś trudno mi sobie wyobrazić te nagłe ataki histerii, grypy czy afazji przed rozegraną po raz pierwszy, po spisaniu, sesją - ale cóż, Twoje założenia mogę przyjąć na wiarę.


Uznajmy, że sam fakt przyjścia i wypełnienia poszczególnych założeń. Nie interesuje nas w jaki sposób były one wypełniane.

Rozumiem, że jeżeli scenariusz jest o danym w karczmie Queście na zabicie smoka, a bohaterowie po wzięciu go wyjadą sprytnie z karczmy na wyspy Bahama, to scenariusz *plop* stał się grywalny bo tak?


Oznaczałoby to, że książka w której ktoś spisuje swoje przeżycia (autobiografia?) powinna być statystycznie bardziej spójną opowieścią w pewnej "rodzinie" opowieści o konkretnym typie ludzi.

Umm, skoro Tolkien nie był w Hobbitonie, to LoTR jest niespójny? A na pewno mniej spójny niż zapis wyznań schizofrenika? (bo w szczerość takowych nie wątpiłbym)
05-06-2009 23:48
Karczmarz
    Hmmm
Ocena:
+2
Mayhnavea

Zauważ, że we wpisie słowa "grywalny" i "niegrywalny" nijak się mają do ogólnego rozumienia grywalności i niegrywalności. Przecież po to zostały zdefiniowane tak a nie inaczej we wpisie :P Jest definicja: grywalny = rozegrany przed spisaniem. Niegrywalny = nie rozegrany przed publikacją. Koniec :) Ogólne pojęcie grywalny = łatwy do rozegrania ma się tu nijak :)

Umm, skoro Tolkien nie był w Hobbitonie, to LoTR jest niespójny? A na pewno mniej spójny niż zapis wyznań schizofrenika?

Teza jest taka:

Skoro Tolkien wymyślił świat i hobbitów ale nimi nie był i nie zamierzał być to klasyfikujemy jego dzieło jako "nieczytalne - wyidealizowane". Co za tym idzie jego cechami będą: polot, ekstrawagancja, sceny które nie mogą zaistnieć w zwykłych warunkach, masa bardzo restrykcyjnych założeń oraz być może pewne braki w poszczególnych sekwencjach, które wyszły by na jaw gdyby wydarzenia przez niego opisane na prawdę się wydarzyły.

Tolkien mógłby być hobbitem i spisywać autobiografię. Wtedy jego dzieło było by bardzo subiektywne i w pewnym obrębie spójne i logiczne, ale mogło by nie mieć dystansu, przez co dla innych było by zbyt nieprzewidywalne i zakładało by zbyt wiele zdarzeń które muszą się wydarzyć bo tak (bo wydarzyły się naprawdę i tak więc zostały opisane).

Tolkien mógłby być hobbitem ale nie wyruszył by zniszczyć pierścień - jeszcze. Wtedy jego dzieło mogłoby być fajne, ciekawe i oryginalne, ale mogłoby zawierać braki i pewne nielogiczności. Gdyby Tolkien będąc hobbitem po napisaniu swojego dzieła faktycznie wyruszył by zniszczyć pierścień po jego zniszczeniu z pewnością poprawiłby swoje dzieło wyłapując te momenty które w pierwotnej wersji były niespójne.

Tak by to mniej więcej wyglądało :)
06-06-2009 10:11
kaduceusz
   
Ocena:
+5
Unikając sprowadzania argumentów do absurdu - tak na moje oko z karczmarzowej notki wynika następujący wniosek:

Najlepszym podejściem do spisywania scenariusza jest:
a] opracuj, czy to na podstawie pomysłu z głowy, czy to na podstawie udanych sesji
b] rozegraj, w takiej formie jaka wynika z opracowania
c] spisz, uwzględniając poprawki.

W ten sposób możesz:
a] być najbardziej fair wobec czytelnika
b] zaoferować mu najwięcej (prócz samego tekstu także uwagi prosto z Twojej sesji)
c] masz największą wartość marketingową, co ważne przy co bardziej nietypowych pomysłach ("wiesz, to działa").

Zresztą podobne wytyczne nieźle pasują do pisania autorek - sam tak robię z moją Wstęgą.
06-06-2009 10:13
Aesandill
   
Ocena:
+2
Generalnie, wszelkie tego typu podziały sa abstrakcyjne, nierealne i łatwo sprowadzić je do absurdu.
Ale to fajna zabawa intelektualna. Od, klasyfikacja czegoś czego sklasyfikować nie można.
Nie bardzo rozumiem argumenty przeciw, ani przez chwile nie potraktowałem tego jako absoutnie naukowy i poważny wywód.

Chyba najlepiej podsumował to kaduceusz.
06-06-2009 10:32
Mayhnavea
   
Ocena:
+4
Zauważ, że we wpisie słowa "grywalny" i "niegrywalny" nijak się mają do ogólnego rozumienia grywalności i niegrywalności. Przecież po to zostały zdefiniowane tak a nie inaczej we wpisie :P Jest definicja: grywalny = rozegrany przed spisaniem. Niegrywalny = nie rozegrany przed publikacją. Koniec :) Ogólne pojęcie grywalny = łatwy do rozegrania ma się tu nijak :)

W takich momentach jestem pełen podziwu dla elastyczności i sensowności języka: wystarczy powiedzieć, że scenariusz jest grywany albo nie (bądź że grywało-się w niego). "Grywalny" jednak sugeruje nie czynność dokonywaną na tekście (z tekstem) ale jego cechę.
07-06-2009 01:57
Scobin
   
Ocena:
+2
Poleciłem, bo temat ciekawy, ale zgadzam się z Julkiem. Słowa "grywalny" i "niegrywalny" mają swoje znaczenia. Używanie ich w skrajnie inny sposób jest zupełnie bez sensu, bo bezinteresownie utrudnia czytelnikowi zrozumienie. ;)

Chyba że faktycznie nie chodzi Ci o to, aby Cię zrozumiano, tylko np. o zabicie nudy. ;) Bo można było to samo powiedzieć jaśniej i prościej, tyle że bez tych dwu magicznych słów. :)
07-06-2009 08:57
Karczmarz
    Hmmm
Ocena:
+1
@kadu
Unikając sprowadzania argumentów do absurdu - tak na moje oko z karczmarzowej notki wynika następujący wniosek:

Itam, nie o to chodziło, ale jeśli taki wniosek można było wyciągnąć to fajnie :P

Chodziło bardziej o zastanowienie się, czy taki czynniki jak rozgrywanie scenariusza ma istotny wpływ na jego cechy. Takie ekonometryczne myślenie:

zmienna objaśniana - jakość scenariusza
zmienne objaśniające - "grywalność" "niegrywalność" (każda w swoich 2 odmianach - razem 4 możliwości)

I zastanawiamy się, jak dana zmienna (czy scenariusz jest opisem rozegranej sesji, czy może jest "wyidealizowany") wpływa na jego jakość? I czy da się zauważyć jakieś wnioski i czy wpływ ten jest statystycznie istotny :P

Tak by można określić tezę :P Tylko, że zbadać tego się nie da bo nie ma danych do modelu :)
07-06-2009 10:40
   
Ocena:
+1
Karczmarz. Przede wszystkim + 1 za odwagę przyznanie się do wysyłania przygód niegrywanych. To wymaga pewnej odwagi.
Moim zdaniem bardzo złym zwyczajem jest wysyłanie niegrywalnych scenariuszy, a jeszcze gorszym, gdy one wygrywają. Po prostu, dobra przygoda winna zostać wyprubowana.
07-06-2009 18:39
Senthe
    @slann
Ocena:
+1
Nie, błagam, zlituj się, proszę, oni znowu będą próbowali zdefiniować "dobrą przygodę"!
07-06-2009 20:38
Karczmarz
    Hmmm
Ocena:
+1
@slann
Moim zdaniem bardzo złym zwyczajem jest wysyłanie niegrywalnych scenariuszy, a jeszcze gorszym, gdy one wygrywają.

Sporo w tym racji choć przy powszechnym rozumieniu grywalności :) Ponieważ w rozumieniu użytym we wpisie scenariusz niegrywalny (nierozegrany) może bić na głowę scenariusz grywalny (rozegrany) w grywalności (łatwości poprowadzenia). Taki paradoks. Dziać się tak może np. w sytuacji gdy scenariusz niegrywalny napisze osoba o predyspozycjach/doświadczeniu większym od tej drugiej. W praktyce oznaczałoby to tylko tyle, że inne czynniki (zmienne) poza gryalnością/niegrywalnością miały decydujący wpływ na ogólną wartość tekstu.

Moja koncepcja chyba najlepiej działa w przypadku oceny prac jednego autora (wtedy można założyć, że pozostałe zmienne (a przynajmniej część z nich) pozostają bez zmian).

@Senthe
Nie, błagam, zlituj się, proszę, oni znowu będą próbowali zdefiniować "dobrą przygodę"!

Nie przypominam sobie bym osobiście uczestniczył w jakiejś dyskusji na ten temat :) Dobry - to trochę zbyt ogólne, ale wyszukiwanie pewnych cech, określanie czy są pomocne czy szkodliwe, definiowanie co na dane cechy wpływa itp.? Temat pierwsza klasa do poważnych rozważań.
07-06-2009 21:04
Krishakh
    grywalne, niegrywalne... grywalne
Ocena:
0
Myślę, że scenariusz nierozegrany może być jak najbardziej w pytę, o ile nie jest niegrywalny właśnie w ścisłym znaczeniu tego słowa :>.

Znaczy, jak już coś piszesz na konkurs, to to powinno mieć ręce i nogi, ale niekoniecznie musisz z kimś w to zagrać- możesz nie mieć akurat czasu, czy ekipy.

Ponadto, każdy scenariusz jest wg. powyższego podziału niegrywalny przed swoim powstaniem. Piszący MG musi przecież spłodzić przygodę w głowie "na sucho", bazując na swoim doświadczeniu i znajomości (swoich/przeciętnych) Graczy.

To oczywiste, że jeśli się go zagra, może stać się lepszy, choć z drugiej strony pierwotny pomysł może się nieco "rozmyć".

A czym jest "dobry" scenariusz nie da się określić. Zależy to od, z natury skomplikowanych, preferencji każdego RPGowca ;).
07-06-2009 23:28

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.