10-12-2007 13:11
Gadki-Szmatki
W działach: RPG, refleksje | Odsłony: 42
Hmmm
No to wreszcie sobie pomistrzowałem. Kolejny fragment mojej przygodo-kampanii. To już bodajże 10 czy 11 sesja tego scenariusza, a fabuła wyrwała się zupełnie spod kontroli już jakiś czas temu, choć po prawdzie takie było założenie. A w zasadzie brak założeń - akcja miała toczyć się własnym życiem. I toczy jak cholera.
Na wstępie zaznaczę jeszcze, że pierwszy raz graliśmy w nowym pokoju kumpla (w stałej ekipie zazwyczaj gramy u jednego kumpla, bo ma do tego najlepsze warunki). Trochę potrwa zanim się przyzwyczaimy. Przeniósł się na poddasze i teraz jego pokój jest wielkości całego mojego mieszkania :P. Olbrzymia przestrzeń, echo w pokoju, piszcząca pustka. Wszystko to sprawia że sesje odbiera się nieco inaczej. Wcześniej było ciaśniej, jakoś tak przytulniej, no i głośniki wisiały tuż nad uszami graczy przez co muzyka robiła wrażenie. Teraz trochę się to rozpływa w olbrzymim pomieszczeniu, choć ma to też swoje plusy. Gdy zapali się tylko kilka świeczek to jedyne co w pokoju widać to kanapa i fotel. Potem dłuuuuga, drewniana podłoga i reszta pokoju niknie w ciemności. Na swój sposób klimatyczne, choć trzeba będzie się przyzwyczaić.
Ale ja nie o tym miałem. Dzisiejsza notka będzie o Gadkach Szmatkach.
Pewnie większość z was miewa na sesji takie przestoje, kiedy BG chcą sobie pogadać. Gadają o różnych pierdołach, gadają i gadają i gadają i mija czas. Nic się nie dzieje. Gadka sobie trwa w najlepsze. Aż prosi się by coś zrobić.
Przez taką Gadkę Szmatkę na ostatniej sesji zginął mój Ukochany_NPC_Mistrza_Gry (chlip chlip). Bo gracze gadali przez ok 45 minut o najróżniejszych wariantach planów które trzeba będzie powziąć w najbliższym czasie, i gadali i gadali i gadali, i nic z tego nie wynikało, więc postanowiłem rozruszać trochę akcję.
Znam swoich graczy na tyle dobrze, że wiem, iż ostatnia Gadka Szmatka mimo że fajna nie interesowała ich aż tak i że podrzucenie im dynamicznej akcji przyjmą z entuzjazmem. Tak też było, szybko z prawie godzinnej Gadki przeszliśmy do dynamicznej akcji podczas której w heroicznym boju Gracze zamiast negocjować i pertraktować, usiekli mojego ukochanego NPC'a który miał być Final Bossem całej przygody. Cóż zdarza się. Tanio skóry nie sprzedał, poszli na niego kupą, zatłukł 5 NPCów, jeden gracz wydał 2 Punkty Przeznaczenia, drugi w bardzo ciężkim stanie wylądował u znajomego aptekarza. Co nie zmienia faktu, że mój legendarny Fechmistrz poległ. Na szczęście przygoda jest tak pokręcona, że poza legendarnym Fechmistrzem gracze mają jeszcze na karku Organizację trzęsącą całym Altdorfem, braci szlachciców, którzy na nich polują, Szefa Wywiadu Imperium, który ich każe zatłuc jeśli nie wypełnią jego poleceń, Mistrza Łowców Wysokich Elfów, oraz kilka innych pomniejszych przeciwników. A więc pretendentów do tytułu "kolejnego Final Bossa" nie brakuje.
Ale wróćmy na chwilkę. Powiedziałem, że poprzedni Bossek zginął przez Gadkę Szmatkę. Zginął bo dla zabicia nieco monotonnego dialogu pospiesznie i bez zastanowienia wrzuciłem go w sytuacji do której nie był przygotowany (mimo tego cała epicka batalia wyszła miodnie i była naprawdę kozak, choć mogła być lepsza). Mogłem nie przerywać Gadki Szmatki i poczekać aż gracze sami zechcą coś zrobić. Zazwyczaj tak robię, bo moi gracze uwielbiają Gadać, choć nie zawsze wydaje mi się sensowne pozwolenie im na to.
W skrajnym przypadku Gracze ustalali raz swoje "stosunki biznesowe". Nikt nikomu nie ufał, więc musieli wynegocjować jakieś warunki by każdy zabezpieczył się jak najlepiej. Gadali w ten sposób ponad 2 godziny sesji. Rozmowa była bardzo klimatyczna i wprowadziła wiele do relacji między postaciami dlatego nie interweniowałem, a nawet czasem słuchałem z zapartym tchem (a czasami wychodziłem zrobić sobie coś do jedzenia, lub skoczyć po kolejne piwo, wiedząc że jak wyjdę oni nadal będą gadać i negocjować).
Bo Gadki Szmatki pojawiają się na sesji. Raz w lepszej raz w gorszej formie. Zastanawiam się na ile pozwalać im się rozwijać a na ile ukrócać je jakąś akcją. Na ile Gadka Szmatka jest wynikiem chęci pogadania, a na ile brakiem pomysłu co dalej zrobić. W stałej ekipie nie mam problemów z rozróżnieniem Gadek wnoszących coś od niewnoszących nic. Ale w ekipach tymczasowych takie problemy się pojawiają. Nie wiem kiedy komuś przerwać dialog, a kiedy nie przerywać. Czasami gracze potem mają za złe, że się im przerwało, czasami marudzą "przecież nic się nie działo!" "nic się nie działo bo non stop dyskutowaliście!".
To spory problem, zwłaszcza u graczy stawiających na odgrywanie. Wtedy prawie nigdy nie wiem, czy Gadka jest tylko formą odgrywania dla odgrywania, czy jest czymś więcej. Trudno mi wyłapać czy więcej przyjemności sprawi graczom dyskusja, czy jakaś wartka akcja. Czasem można o tym podyskutować (przed lub po sesji) czasem nie ma za bardzo jak (podczas sesji nie lubię się wtrącać z wątkami pozasesyjnymi, bo to często rozbija atmosferę i prowadzi do zbyt długich offtopiców).
Dobrze jest prowadzić na przemian. Akcja-gadka-akcja-gadka, ale czasem Gadki Szmatki wyrywają się spod kontroli (tak jak przytaczany przykład Gadki trwającej ponad 2 godziny czasu rzeczywistego na sesji) i pochłaniają czas poświęcony na akcję. Nie da się jednoznacznie stwierdzić, że jeśli tak się dzieje tzn. że Gracze chcą by tak było (tak jak wspomniałem, Gadka często jest "oczekiwaniem" na akcję albo reakcją w stylu "nie wiemy co dalej").
Czasem zaś brakuje na sesji dobrej Gadki Szmatki. Ostatnio grałem kilka sesji z ekipą tymczasową w której nie znaliśmy swoich preferencji do końca i gracze usilnie szukali akcji. Po którymś razie stwierdziłem "kurcze fajnie się nam gra, ale myślę że jeszcze fajniej by było, jakbyście prowadzili ze sobą więcej dialogów, ot przyziemnych zbliżających was ze sobą". Po uwadze dialogi zaczęły się pojawiać i ogólnie sporo pomogły, a ich brak był wynikiem tego, że gracze nie wiedzieli czy ja jako MG lubię dialogi, czy wolę by BG wypełniali Questy.
Heh... sporo problemów z tymi Gadkami i im dłużej gram tym więcej się ich pojawia.
Swoją drogą raz uczestniczyłem w kampanii która nie miała takich problemów z Gadkami. Była to heroiczna kampania o losach Zabójcy Demonów (moja postać) i Zwampirzonego Rycerza (kumpel) ratujących świat przed inwazją nieumarłych. Tam Mistrzowi Gry (oraz nam - graczom) udało się zbudować taką atmosferę dyskusji_podczas_akcji. Biegaliśmy, ratowaliśmy świat, nieustannie dyskutując. Prawie nigdy nie rozmawialiśmy statycznie, siedząc w miejscu i nic nie robiąc. Najlepsze dialogi pojawiały się w środku walki, przekrzykiwane przez bitewny gwar. Inne fajne rozmowy tworzyły się podczas podejmowania decyzji "bić-nie bić" kiedy to staliśmy nad głową bazyliszka, smoka, watahy zmutowanych wilków czy przy drzwiach do pałacu Vampira. Takie Gadki Szmatki ala Gimli i Legolas rywalizujący ze sobą i prześcigający się w działaniu. Naprawdę bardzo fajny efekt. Szkoda, że nie zawsze można coś takiego wywołać.
No to wreszcie sobie pomistrzowałem. Kolejny fragment mojej przygodo-kampanii. To już bodajże 10 czy 11 sesja tego scenariusza, a fabuła wyrwała się zupełnie spod kontroli już jakiś czas temu, choć po prawdzie takie było założenie. A w zasadzie brak założeń - akcja miała toczyć się własnym życiem. I toczy jak cholera.
Na wstępie zaznaczę jeszcze, że pierwszy raz graliśmy w nowym pokoju kumpla (w stałej ekipie zazwyczaj gramy u jednego kumpla, bo ma do tego najlepsze warunki). Trochę potrwa zanim się przyzwyczaimy. Przeniósł się na poddasze i teraz jego pokój jest wielkości całego mojego mieszkania :P. Olbrzymia przestrzeń, echo w pokoju, piszcząca pustka. Wszystko to sprawia że sesje odbiera się nieco inaczej. Wcześniej było ciaśniej, jakoś tak przytulniej, no i głośniki wisiały tuż nad uszami graczy przez co muzyka robiła wrażenie. Teraz trochę się to rozpływa w olbrzymim pomieszczeniu, choć ma to też swoje plusy. Gdy zapali się tylko kilka świeczek to jedyne co w pokoju widać to kanapa i fotel. Potem dłuuuuga, drewniana podłoga i reszta pokoju niknie w ciemności. Na swój sposób klimatyczne, choć trzeba będzie się przyzwyczaić.
Ale ja nie o tym miałem. Dzisiejsza notka będzie o Gadkach Szmatkach.
Pewnie większość z was miewa na sesji takie przestoje, kiedy BG chcą sobie pogadać. Gadają o różnych pierdołach, gadają i gadają i gadają i mija czas. Nic się nie dzieje. Gadka sobie trwa w najlepsze. Aż prosi się by coś zrobić.
Przez taką Gadkę Szmatkę na ostatniej sesji zginął mój Ukochany_NPC_Mistrza_Gry (chlip chlip). Bo gracze gadali przez ok 45 minut o najróżniejszych wariantach planów które trzeba będzie powziąć w najbliższym czasie, i gadali i gadali i gadali, i nic z tego nie wynikało, więc postanowiłem rozruszać trochę akcję.
Znam swoich graczy na tyle dobrze, że wiem, iż ostatnia Gadka Szmatka mimo że fajna nie interesowała ich aż tak i że podrzucenie im dynamicznej akcji przyjmą z entuzjazmem. Tak też było, szybko z prawie godzinnej Gadki przeszliśmy do dynamicznej akcji podczas której w heroicznym boju Gracze zamiast negocjować i pertraktować, usiekli mojego ukochanego NPC'a który miał być Final Bossem całej przygody. Cóż zdarza się. Tanio skóry nie sprzedał, poszli na niego kupą, zatłukł 5 NPCów, jeden gracz wydał 2 Punkty Przeznaczenia, drugi w bardzo ciężkim stanie wylądował u znajomego aptekarza. Co nie zmienia faktu, że mój legendarny Fechmistrz poległ. Na szczęście przygoda jest tak pokręcona, że poza legendarnym Fechmistrzem gracze mają jeszcze na karku Organizację trzęsącą całym Altdorfem, braci szlachciców, którzy na nich polują, Szefa Wywiadu Imperium, który ich każe zatłuc jeśli nie wypełnią jego poleceń, Mistrza Łowców Wysokich Elfów, oraz kilka innych pomniejszych przeciwników. A więc pretendentów do tytułu "kolejnego Final Bossa" nie brakuje.
Ale wróćmy na chwilkę. Powiedziałem, że poprzedni Bossek zginął przez Gadkę Szmatkę. Zginął bo dla zabicia nieco monotonnego dialogu pospiesznie i bez zastanowienia wrzuciłem go w sytuacji do której nie był przygotowany (mimo tego cała epicka batalia wyszła miodnie i była naprawdę kozak, choć mogła być lepsza). Mogłem nie przerywać Gadki Szmatki i poczekać aż gracze sami zechcą coś zrobić. Zazwyczaj tak robię, bo moi gracze uwielbiają Gadać, choć nie zawsze wydaje mi się sensowne pozwolenie im na to.
W skrajnym przypadku Gracze ustalali raz swoje "stosunki biznesowe". Nikt nikomu nie ufał, więc musieli wynegocjować jakieś warunki by każdy zabezpieczył się jak najlepiej. Gadali w ten sposób ponad 2 godziny sesji. Rozmowa była bardzo klimatyczna i wprowadziła wiele do relacji między postaciami dlatego nie interweniowałem, a nawet czasem słuchałem z zapartym tchem (a czasami wychodziłem zrobić sobie coś do jedzenia, lub skoczyć po kolejne piwo, wiedząc że jak wyjdę oni nadal będą gadać i negocjować).
Bo Gadki Szmatki pojawiają się na sesji. Raz w lepszej raz w gorszej formie. Zastanawiam się na ile pozwalać im się rozwijać a na ile ukrócać je jakąś akcją. Na ile Gadka Szmatka jest wynikiem chęci pogadania, a na ile brakiem pomysłu co dalej zrobić. W stałej ekipie nie mam problemów z rozróżnieniem Gadek wnoszących coś od niewnoszących nic. Ale w ekipach tymczasowych takie problemy się pojawiają. Nie wiem kiedy komuś przerwać dialog, a kiedy nie przerywać. Czasami gracze potem mają za złe, że się im przerwało, czasami marudzą "przecież nic się nie działo!" "nic się nie działo bo non stop dyskutowaliście!".
To spory problem, zwłaszcza u graczy stawiających na odgrywanie. Wtedy prawie nigdy nie wiem, czy Gadka jest tylko formą odgrywania dla odgrywania, czy jest czymś więcej. Trudno mi wyłapać czy więcej przyjemności sprawi graczom dyskusja, czy jakaś wartka akcja. Czasem można o tym podyskutować (przed lub po sesji) czasem nie ma za bardzo jak (podczas sesji nie lubię się wtrącać z wątkami pozasesyjnymi, bo to często rozbija atmosferę i prowadzi do zbyt długich offtopiców).
Dobrze jest prowadzić na przemian. Akcja-gadka-akcja-gadka, ale czasem Gadki Szmatki wyrywają się spod kontroli (tak jak przytaczany przykład Gadki trwającej ponad 2 godziny czasu rzeczywistego na sesji) i pochłaniają czas poświęcony na akcję. Nie da się jednoznacznie stwierdzić, że jeśli tak się dzieje tzn. że Gracze chcą by tak było (tak jak wspomniałem, Gadka często jest "oczekiwaniem" na akcję albo reakcją w stylu "nie wiemy co dalej").
Czasem zaś brakuje na sesji dobrej Gadki Szmatki. Ostatnio grałem kilka sesji z ekipą tymczasową w której nie znaliśmy swoich preferencji do końca i gracze usilnie szukali akcji. Po którymś razie stwierdziłem "kurcze fajnie się nam gra, ale myślę że jeszcze fajniej by było, jakbyście prowadzili ze sobą więcej dialogów, ot przyziemnych zbliżających was ze sobą". Po uwadze dialogi zaczęły się pojawiać i ogólnie sporo pomogły, a ich brak był wynikiem tego, że gracze nie wiedzieli czy ja jako MG lubię dialogi, czy wolę by BG wypełniali Questy.
Heh... sporo problemów z tymi Gadkami i im dłużej gram tym więcej się ich pojawia.
Swoją drogą raz uczestniczyłem w kampanii która nie miała takich problemów z Gadkami. Była to heroiczna kampania o losach Zabójcy Demonów (moja postać) i Zwampirzonego Rycerza (kumpel) ratujących świat przed inwazją nieumarłych. Tam Mistrzowi Gry (oraz nam - graczom) udało się zbudować taką atmosferę dyskusji_podczas_akcji. Biegaliśmy, ratowaliśmy świat, nieustannie dyskutując. Prawie nigdy nie rozmawialiśmy statycznie, siedząc w miejscu i nic nie robiąc. Najlepsze dialogi pojawiały się w środku walki, przekrzykiwane przez bitewny gwar. Inne fajne rozmowy tworzyły się podczas podejmowania decyzji "bić-nie bić" kiedy to staliśmy nad głową bazyliszka, smoka, watahy zmutowanych wilków czy przy drzwiach do pałacu Vampira. Takie Gadki Szmatki ala Gimli i Legolas rywalizujący ze sobą i prześcigający się w działaniu. Naprawdę bardzo fajny efekt. Szkoda, że nie zawsze można coś takiego wywołać.