» Blog » Czy RPG wpływa na osobowość?
19-01-2008 00:32

Czy RPG wpływa na osobowość?

W działach: RPG, refleksje | Odsłony: 591

Czy RPG wpływa na osobowość?
Hmmm

W dyskusji na temat tego czy RPG jest grzechem padło pytanie, czy RPG rozwija? Czy pozwala nam być lepszymi ludźmi? Co de facto nam daje? A może jest wyłącznie stratą czasu?

Furiath na swoim blogu dawno temu wypunktował dość klarownie różne pozytywne aspekty gry w RPG. Jednak co ciekawe, wszystkie te punkty odnosiły się do umiejętności/zdolności, które nabywamy grając dostatecznie długo. Żadna z nich nie odnosi się do naszej tożsamości. I tu powstaje pytanie:

Czy RPG wpływa na naszą tożsamość?

Paskud podrzucił nam link do artykułu z czasopisma psychologicznego w którym czytamy:

[RPG] Tworzą tożsamośćWarto zwrócić uwagę na podobieństwo gier fabularnych do psychodramy wykorzystywanej przez psychologów jako rodzaj ćwiczenia pozwalającego nauczyć się sposobów radzenia sobie z sytuacjami, które w realnym życiu wydają się trudne. Podczas psychodramy pacjenci odgrywają niekiedy role osób zupełnie od nich różnych. Dzięki temu przekonują się, że mają znacznie większe umiejętności, niż im się wydawało. Odgrywanie ról podczas sesji RPG niesie podobne możliwości. Dziewczyna uważająca się za brzydką, udając podczas sesji Warhammera piękną i świadomą własnej urody elfkę, może odkryć swój wdzięk. Osoba nieśmiała i bojaźliwa, odgrywając rycerza, może nieoczekiwanie dla siebie zachować się śmiało, a nawet pokierować innymi.

Bywa, że odgrywanie przed innymi pożądanych cech w efekcie przynosi istotne zmiany w wyobrażeniu na swój temat, w rzeczywistych przekonaniach i emocjach. Dowodzą tego badania nad publicznym wizerunkiem omawiane przez Macieja Dymkowskiego. Pisze on: „Demonstrowana przez aktora maska staje się w końcu składnikiem jego prywatnej koncepcji siebie, i to nawet wówczas, gdy zdaje on sobie sprawę, iż audytorium postrzega jego zachowanie jako sytuacyjnie uwarunkowane”. Dzieje się tak nawet wtedy, gdy zarówno aktor, jak i obserwatorzy uświadamiają sobie, że jest to tylko fikcja, tylko gra.
Fani RPG, głównie licealiści i studenci, znajdują się zwykle w fazie rozwojowej, w której następuje kształtowanie się tożsamości. To stadium Erik Erikson nazwał okresem moratorium – czasem, kiedy człowiek jest już zdolny do różnego rodzaju działań i do oceny świata społecznego, ale nie angażuje się jeszcze całkowicie i w sposób ostateczny w określoną działalność. Charakterystyczne dla tego okresu jest próbowanie rozmaitych ról i poszukiwanie skrajnych doznań, podejmowanie na krótko prac w wielu zawodach. W ten sposób młody człowiek przekonuje się, czego chce naprawdę. Gra fabularna może się zatem okazać przydatna w tym okresie życia. Pozwala na przyjmowanie różnorodnych ról i aktywnego odgrywania ich w kontakcie z innymi, bez ponoszenia realnych konsekwencji. Odrzucona rzeczywistość wraca w grze tylnymi drzwiami, a ucieczka od niej może okazać się sposobem przygotowania się do radzenia sobie w realnym świecie.

Źródło: link

Szczerze? Nie zgadzam się z tym. Nie widzę tego. Nie doświadczam. W teorii może to tak fajnie wygląda: wcielamy się w postacie obdarzone cechami, których nam brakuje i dzięki temu istnieje szansa, że odkryjemy je w sobie, wytworzymy, poskromimy. Ładnie to wygląda w teorii, nie sądzicie? A jak do tego dodamy możliwość przekazywania i kształtowania w uczestnikach określonych wartości:

RPG w pedagogiceKlasyfikacja narracyjnych gier fabularnych z punktu widzenia nauk pe­da­go­gicz­nych nie jest prosta. Nie ze względu na złożoność tematyki czy abstrakcyjność formy, ale ze względu na wydzielenie gier z innych pokrewnych lub utoż­sa­mia­nych z nimi technik i form socjo-, kulturo- czy psychoterapii, takich jak drama i psychodrama. Obecnie RPG postrzegane są wyłącznie jako zabawa i rekreacja, nie zaś jako potencjalna technika pracy z młodzieżą. Nie zamierzamy podważać tego przekonania, klasyfikujemy RPG jako zabawę o wybitnie wychowawczych i edukacyjnych wartościach. Uważamy, że narracyjne gry fabularne są optymalnym medium w przekazywaniu młodzieży ważnych ze względów wychowawczych wartości.

Źródło: link

Brzmi naprawdę klawo. Widać poprzez RPG możemy kształtować swoje wartości, kto wie może swoją moralność? Ale można pójść jeszcze dalej w dywagacjach:

Wykorzystanie RPG w terapiiNarracyjne gry fabularne mogą zostać wykorzystane jako technika wspo­ma­ga­jąca zarówno w terapii indywidualnej, jak i socjoterapii. Poniżej przedstawiamy dwa przykłady, oparte na studiach przypadków. Są one przykładami autoterapii, drugi pokazuje także wykorzystanie przez terapeutę analizy postaci w celu dotarcia do wypieranych emocji młodej pacjentki.

[...]

Anna zetknęła się z RPG stosunkowo późno – miała 21 lat. Po kilku miesiącach grania usłyszała o systemie Wilkołak: Apokalipsa1. Początkowo wychodziła z pokoju, kiedy inni rozmawiali o tej grze lub prosiła o zmianę tematu, ponieważ wywoływał on w niej lęk. Z czasem uznała, iż zagranie w ten system umożliwi jej stanięcie w obliczu sytuacji wywołującej lęk, jakiej to możliwości nie daje rzeczywisty świat, w którym wilkołaki nie istnieją. Dodatkowo świat tego systemu osadzony jest, co prawda w alternatywnej, ale nadal naszej rzeczywistości, co wzmacniałoby identyfikację z wykreowaną postacią.

Najlepsze rezultaty w leczeniu fobii przynosi terapia behawioralna – stopniowa desensytyzacja – a jedna z jej form, terapia implozywana, możliwa jest do przeprowadzenia w formie sesji RPG. W przebiegu terapii zmusza się bowiem pacjenta, żeby doświadczył sytuacji lękowej w bezpiecznych warunkach. Terapeuta opisuje jakąś niezwykle przerażającą sytuację związaną z lękiem pacjenta (np. węże pełzające po jego ciele) i nakłania go, by ten wyobraził ją sobie w pełni, doświadczając wszystkimi zmysłami jak najintensywniej tylko potrafi (Zimbardo 2002).

[...]

Anna twierdzi, że w tej chwili [po wielu sesjach z Wilkołakami] nastąpił u niej przełom – akceptacja lęku spo­wo­do­wała zniesienie napięcia z nim związanego, a co za tym idzie, umiejętność panowania nad nim.

Źródło: link

Cudownie. Tylko czemu ja tego nie widzę na co dzień? Każdy z nas ma jakieś lęki, problemy, wady. Każdy z nas pewnie chciałby z nimi walczyć. Tylko dlaczego gracze RPG nie stają się ludźmi bez problemów? Z tych teorii wynikałoby, że grając w RPG moglibyśmy starać się kształtować swoją osobowość w odpowiadający nam sposób. Czemu nie widziałem nikogo grającego w ten sposób? Czemu będąc osobą nieśmiałą po 10 latach gry w RPG nadal jestem osobą nieśmiałą? Przecież RPG idealnie nadaje się do tego by z nieśmiałością walczyć, nie? Czemu znajomy bez większej charyzmy po 10 latach gry w RPG nadal ma problemy z nakłonieniem innych by go wysłuchali do końca?

Bo to w praktyce nie działa tak jak wygląda w teorii. Bo Furiath pokazuje wyraźnie elementy, które wspiera RPG. Nie ma tam wewnętrznej psychiki gracza. Bo RPG na nią nie wpływa. Moim zdaniem nie wpływa dlatego bo traktujemy to jako zabawę. Nie podchodzimy do sesji jak do seansu z którego mamy wynieść określone rezultaty. Dziewczyna z przykładu z Wilkołakami podchodziła do sesji jak do terapii i być może dlatego dla niej to działało. Ale ilu z nas tak traktuje RPG?

Nie traktujemy RPG poważnie i dlatego moim zdaniem nie ma ono większego wpływu na naszą tożsamość. Tak jak pisałem w poprzednim wpisie. Mogę grać od 2 lat agresywnym, zdziczałym, szaleńczym i żądnym mordu Zabójcą Demonów ale przyjmuję jego osobowość wyłącznie na sesji. Zapalam światło i koniec. Nie zostaje na mnie nic, z tego co było podczas gry.

A może jest inaczej? Padło stwierdzenie, że to tak nie działa. Że nie ma "magicznego" włączenia światła, gdy nagle wracamy do realnego świata i to co było wcześniej się nie liczy. Jest czy nie ma? To jest tak naprawdę klu tego wpisu. Moim zdaniem granica jest wyraźna i wszyscy (ale to wszyscy) gracze z którymi się spotkałem mieli jej doskonałą świadomość. Przez to, że wszyscy traktowali to z dystansem, jako rozrywkę, nie spotkałem się nigdy (ale to nigdy) z przypadkiem by gracz w jakikolwiek sposób zmieniał zachowanie z powodu RPG (w sensie psychicznym - bo o pozostałych zmianach pisał Furiath).

To zostaje w nas coś, czy nie zostaje? RPG wpływa na naszą tożsamość, czy nie wpływa? Zmienia nasz charakter, czy nie zmienia?

A jeszcze szczegółowiej czy nasze postacie, mają na nas jakikolwiek wpływ? Bo RPG jako takie ma, ale cytowane przeze mnie fragmenty mówią wyraźnie, że to kim gramy/gdzie gramy też powinno mieć na nas wpływ. Ale czy ma? Czy jesteście sobie w stanie przypomnieć, jakąkolwiek postać, która zmieniła waszą osobowość do dziś? Która miała tak silny wpływ na wasz charakter? Czy pamiętacie jakieś zdarzenie na sesji, które sprawiło, że od tamtej pory na dany problem patrzycie inaczej? Czy potraficie wskazać wartości (np. moralne) które utworzyły się w was na skutek jakiejś sesji?

Moim zdaniem to fikcja. RPG nie wpływa na tożsamość. Nie zmienia nas. Nie pozwala nam kształtować samych siebie. Nie podsuwa rozwiązań problemów.

A może jest inaczej, tylko nie zdaje sobie z tego sprawy?

Na koniec warto przedstawić znany eksperyment, oraz płynące z niego spostrzeżenia:

Wnioski ZimbardoAmerykański psycholog tym samym udowodnił, że ludzie zdrowi psychicznie w specyficznych warunkach wcielają się w role oprawców i ofiar. Powodów takich zachowań upatruje on nie w zaburzeniach ludzkiej psychiki lecz we wpływie otoczenia na jednostkę. Przez następne lata uczestnicy byli obserwowani – eksperyment nie wpłynął negatywnie na ich życie. Ze względu na to, że po tym wydarzeniu poddani zostali terapii - na której to dokładnie im wytłumaczono czego byli uczestnikami i świadkami. Jednostki wyselekcjonowane do eksperymentu były w pełni zdrowe psychicznie, a eksperyment odbył się w jednym miejscu, dzięki czemu, badani po jego zakończeniu, wyszli ze swoich ról, zdjęli mundury i wrócili do normalnego życia. Starania eksperymentatorów sprawiły, że nie czuli oni winy ani wstydu. Jednym z wniosków było też spostrzeżenie, że odgrywanie ról społecznych może wpływać na kształtowanie się osobowości jednostki, w szczególności w sytuacji, gdy nie ma ona możliwości zrzucenia schematu roli, lub gdy rola społeczna nie pozwala jej na margines swobody postępowania. Zaplanowany na dwa tygodnie eksperyment przerwany został już po sześciu dniach ze względu na brutalne zachowania osób, które przyjęły role strażników.

Źródło: link

Czy nie jest intrygujący fakt, że ludzie po tym eksperymencie wrócili do wcześniejszego stanu zdrowia bez żadnych komplikacji? Ot po prostu zrzucili mundury i jakby nigdy nic wrócili do normalnego życia. Nawet nie czuli winy ani wstydu. Zimbardo tłumaczy to staraniami eksperymentatorów. Ale czy nie ma tu czasem jakiegoś innego dna? Może dokładnie tego samego, które sprawia, że gracz grający nawet wiele lat daną postacią, po zapaleniu światła wraca do swojego „ja”? Być może działa tu podobny mechanizm i to nie starania badaczy były głównym źródłem szczęśliwego zakończenia eksperymentu, ale sama idea zabawy, w której uczestnicy podświadomie potrafią rozróżnić swoje zachowania od zachowań narzuconych przez sytuację?

Zostawiam was z tą refleksją i zapraszam do dyskusji...

Komentarze


Darken
    Powiem tylko jedno
Ocena:
0
http://polter.pl/Darken,blog.html
Wejdź i sam sprawdź, jak głęboko RPG wbiło się w moją jaźń.
19-01-2008 01:02
~

Użytkownik niezarejestrowany
    Henryk Zając
Ocena:
0
[url=http://img216.imageshack.us/img216/9167/indie2lc1.jpg[/url]

Tyle mam do powiedzenia o wpływie RPG na moją tożsamość.

Henryk Zając
19-01-2008 01:06
~Khaki

Użytkownik niezarejestrowany
    Ano - coś w tym jest że w tym nic nie ma
Ocena:
0
Bardzo fajny artykuł. Gratuluje twórcy porządnego przygotowania. Materiały dobrze dobrane z podaniem źródła. Wnioski adekwatne i trafne.

Z tym że w psychologii to jest tak że tam wszystko "zależy". Podajesz przykład jednego eksperymentu po którym "nic nie zostaje" to ja mogę podać inne gdzie zostało (na długo i tragicznie).

Pewien mądry facet (Prof Stachowki - dla mnie autorytet psychologii) sformuował pierwsze prawo psychologii (jedyne prawdziwe zdanie jakie powiedziano w psychologii): "Różni ludzie w różnych sytuacjach zachowują się różnie i to z różnych powodów".

Oto jedyne co udało się ustalić psychologom na pewno.

A co ja sądzie?
Według mnie zostaje. Według mnie rpg rozwija i zmienia ludzi.
Tak samo jak zmienia nas życie, film, szkoła, znajomi, artykuły czy posty napisane na blogu. Tak jak każde inne doświadczenie bierze udział w kształtowaniu naszej osobowości.
19-01-2008 01:28
DevilaN
   
Ocena:
0
Każdy jest inny i inaczej reaguje :)
Uważam, że nie ma jakiejś globalnej regułki aby zaszufladkować wszystkie osoby mające styczność z RPG.

Zacznijmy od tego, że każdy gra w "własne RPG" - stąd też częste stwierdzenia "moje RPG jest lepsze niż twoje". Może to jest niedojrzałe, ale nie rzadko sami pod maską kurtuazji wyśmiewamy czyjąś relację z sesji.
Już taka ludzka natura niestety ;)

Przypuszczam, że jeśli sesję RPG prowadziłby psycholog i miałby na celu pracę z tą naszą niezbadaną tożsamością, to z pewnością istnieje spora szansa, że tak jak w czasie rozmowy w gabinecie udałoby mu się przemycić pewne rzeczy i być może osiągnąć cel.

Pedagogiczny aspekt? Jeśli ktoś o to zadba można posłużyć się RPG jako narzędziem. Jeśli trafi na podatny grunt z pewnością nie można w takim wypadku odmówić RPG aspektów pedagogicznych ;)

To samo odnosi się do pozostałych przytoczonych tutaj zastosowań czy też efektów RPG.

Jeśli chodzi o mnie to przestałem być nieśmiały ;)
W ciągu 10 lat grania mogę powiedzieć, że aspekty wspominane przez Furiath'a na jego blogu jak najbardziej zostały rozwinięte, co nie znaczy, że u każdego tak się stanie :)

Eksperyment więzienny potraktowałbym jako masową psychozę. Poza tym tam byli prawdziwi ludzie, którzy postępowanie swoje zazwyczaj usprawiedliwiają koniecznością odgrywania roli i/lub po prostu idą na łatwiznę - w końcu to okazja czyni złodzieja, nieprawdaż? :P
Zresztą skoro to taka zabawa, to należy się wykazać - jeśli ktoś się zgłosił do "zabawy" w więźniów i strażników, to nie po to aby nie brać w niej udziału. W RPG odgrywanie ról kończy się w momencie zakończenia sesji, tam nie kończyło się wcale...

Także aby coś więcej powiedzieć należałoby samemu wziąć udział w takim eksperymencie...
W odniesieniu tego do RPG widać pewne podobieństwa, ale jednak to dwa różne światy.

Można gdybać co by było gdyby gracze RPG grali bez przerwy... Mało kto wytrzymuje 12 godzinne sesje i raczej następnego dnia zaraz nie gra znowu, a jeśli nawet to nie jest to do porównania z 6 dniami grania więźniów i strażników bez przerwy ;)

Uważam, że nawet jeśli jest jakieś zagrożenie z tego tytułu płynące dla osób podatnych na sugestię (bo takimi wydają mi się ci, którzy brali udział w eksperymencie więziennym), to jednak ograniczony czas sesji RPG nie aktywuje potencjalnie szkodliwych aspektów takiej zabawy.

Ja jakoś sobie nie przypominam abym głosił, że "Drizzta, to pokonałbym z dłońmi związanymi na plecach" po 4-dniowym maratonie grania w Baldur's Gate po 16 godzin dziennie... Ale to tylko ja - ktoś inny ogląda batmana i skacze z dachu próbując latać...

Świat jest dziwny... ale trzeba w nim żyć (lub nie)...

Pozdrawiam
DevilaN
19-01-2008 01:44
KRed
   
Ocena:
0
Myślę, że samo odgrywanie dowolnej postaci nie wpływa na osobę grającego. Za to zabawa w RPG, ten dosyć specyficzny i czasochłonny sposób spędzania czasu, ma pełne prawo aby powodować jakieś zmiany.

Osobiście jestem przekonany, że RPG często zmienia ludzi. Obserwuję moich starych znajomych od grania, a także ich rówieśników (mała miejscowość, więc obserwację mam ułatwioną), różnica zachowań jest kolosalna. Grający przykładowo mają szersze zainteresowania i są bardziej otwarci na nowe doświadczenia.
19-01-2008 02:42
Ysabell
   
Ocena:
0
Bardzo niebezpieczne tematy poruszasz ostatnio, Karczmarzu.

I - wbrew pozorom - nie śmieję się, tylko mówię całkowicie poważnie. Z tego prostego powodu, że nie mam pojęcia na ile RPG może ludzi rozwinąć, ale za to wiem na pewno, że może im zrobić naprawdę dużą krzywdę.

Do RPG podchodzi się różnie, ludziom jednak zdarza się stosować takie strategie, które budzą u mnie spory niepokój (np. właśnie korzystanie z lęków i fobii gracza).


Odnosząc się jednak do Twojego tekstu - mam wrażenie, że RPG może nauczyć wrażliwości na innych czy tolerancji (i wielu innych). W sumie dokładnie tak samo, jak każda aktywność w grupie, czy kreatywne hobby...

Jak się za to zabierze specjalista, to może też wykorzystać w terapii (tylko po co?). Gorzej, jeśli "terapię" spróbuje przeprowadzać ktoś, kto specjalistą nie jest...

Zresztą, jak wspomniał Khaki, każdy reaguje inaczej...

A czy "coś" w nas zostaje? Posługujesz się przykładem eksperymentu Zimbardo (przy okazji - DevilaN, nie nie brały w nim udziału osoby podatne na sugestie, nie, nie chciały się w to "bawić" - warto o tym poczytać więcej). Że zacytuję: "eksperyment nie wpłynął negatywnie na ich życie". Owszem. Ale to nie znaczy, że nie wpłynął wcale. Warto sobie poczytać wypowiedzi tych ludzi z późniejszych okresów ich życia (polecam "Efekt Lucyfera" Zimbardo) - owszem czuli i winę i wstyd. I to bardzo. Poza tym - warto pamiętać, że zostali poddani terapii.

Co nie zmienia faktu, że analogia do eksperymentu więziennego jest, moim zdaniem, chybiona. Więc dalsza dyskusja na ten akurat temat nie ma specjalnie sensu. :)
19-01-2008 11:05
Ezechiel
    Hmm
Ocena:
0
Odnośnie psychologii nie będę zabierał głosu - w pełni zgadzam się z Ys. RPGi to nie terapia, MG to nie terapeuta.

Odnośnie pedagogiki:

Pedagodzy wymyślili elementy erpegów długo przed Gygaxem. Wchodzenie w role i ich odtwarzanie stosowane przez nauczycieli już w latach 20. Aleksander Kamiński sformułował metodę "zabawy tematycznej", w której uczestnicy przejmują różne role i osiągają różne cele.

Jasne - dzieciaki bawiły się "w dom" dużo wcześniej, ale elementy zabawy narracyjnej świadomie stosowano w pedagogice jeszcze przed wojną.

Myślę, że największą zaletą RPGów nie jest nauka moralności, ani postaw etycznych, ale możliwość "testowania" różnych ról społecznych i nauka ekspresji. Przynajmniej tak wynika z mojej praktyki wychowawcy.
19-01-2008 11:35
Karczmarz
    Hmmm
Ocena:
0
Czyli w zasadzie same treści nie mają większego znaczenia? Wpływa na nas forma. To, że spotykamy się z innymi. To, że wygłaszamy na głos swoje myśli. To, że lepiej się organizujemy przed sesją. To, że ćwiczymy umiejętność przekazania tego co chcemy w taki sposób w jaki chcielibyśmy by ktoś to odebrał. Itp. Itd.

Czy to kim gramy, w jakim świecie gramy, co w danym świecie robimy, ma znikome znaczenie (albo wręcz nie ma żadnego znaczenia)?

Bo z przytaczanych przeze mnie przypadków właśnie można wywnioskować, że to kim gramy i w jaki sposób działamy w nierealnym świecie może mieć na nas bardzo silny wpływ. Pytanie czy powszechnie ma? Czy ma wyłącznie u osób jakoś wyjątkowo podatnych na tym gruncie?

Czy np. odgrywanie na sesji scenek z bandytami sprawia, że będę wiedział jak zareagować na widok bandyty? Wątpię.

Czy jeśli na sesji pomagam ludziom w potrzebie, to czy to rozwija we mnie chęć pomocy bliźniemu? Wątpię.

Przykłady można by mnożyć. Ale może są jakieś przypadki w których ów wpływ jest wyraźny i widoczny?
19-01-2008 11:51
Ezechiel
   
Ocena:
0
"Czy np. odgrywanie na sesji scenek z bandytami sprawia, że będę wiedział jak zareagować na widok bandyty?"

Wiesz - zuchy (harcerze w wieku lat 12) po dwóch, trzech zabawach w "ratowników" umiały wezwać poprawnie pogotowie i udzielić pomocy przy krwotoku z nosa.

"Czy jeśli na sesji pomagam ludziom w potrzebie, to czy to rozwija we mnie chęć pomocy bliźniemu?"

Pozostanę przy przykładzie z "pomocą". Według mnie rozwija on altruizm, dzieciak uczy się jak to jest być poszkodowanym i jak to jest pomagać. Nie znam lepszych sposobów wyrabiania u 12 latka empatii niż zabawa w "ratowników", "policjantów" czy "szpital".

"Czy np. odgrywanie na sesji scenek z bandytami sprawia, że będę wiedział jak zareagować na widok bandyty? "

Kumple trenujący Krav-Magę odgrywają scenki fabularyzowane, osadzone w konkretnych realiach, przygotowujące do obrony.

"Czyli w zasadzie same treści nie mają większego znaczenia? Czy to kim gramy, w jakim świecie gramy, co w danym świecie robimy, ma znikome znaczenie (albo wręcz nie ma żadnego znaczenia)? "

Zależy od tego jakie są to treści. Większość znanych mi RPGów rozgrywa się w wyimaginowanych realiach i służy raczej kompensacji i eskapizmowi a nie nauce rzeczywistych zachowań.

Tak więc w większości przypadków RPGi to rozrywka, gorzej, gdy zaczynają pełnić funkcje terapeutyczne. Wtedy treści - zwłaszcza te symulujące rzeczywistość - mogą być szkodliwe.

Nigdy nie słyszeliście o parce, która pokłóciła się na skutek sesji? Nigdy nie odczuwaliście smutku za zabitą postacią? Takie sytuacje to tylko jednostkowe wyjątki, myślę, że większość RPGowców spotkała się z czymś takim.

Nie chciałbym, aby Zenek odgrywający budowlańca - geniusza stawiał mi dom. Nie chcę też, aby Jaś bawiący się w psychologa grzebał mi w głowie.
19-01-2008 12:12
DevilaN
    @Ysabell Moebius
Ocena:
0
Czytałem ten wpis w wikipedii o tym eksperymencie - byli zdrowi całkowicie psychicznie. Jeśli masz jakieś dodatkowe informacje, na których bazujesz swoją wypowiedź to chętnie się z nimi zapoznam (proszę podaj źródło lub cytat do którego mógłbym się odnieść).

99% osób jest podatnych na sugestię w mniejszym lub większym stopniu.
Poważne trudności w działaniach sugestywnych są z 1% populacji, która cierpi na jakiegoś rodzaju choroby umysłowe, ale osoby tego typu musiały być odfiltrowane przy wstępnej segregacji na "zupełnie zdrowych".
Nawet wśród tych zupełnie zdrowych około 10% osób zupełnie podatnych na sugestię ;)
Tworząc taki eksperyment należałoby badać znacznie więcej aspektów niż tylko samo zachowanie. Nikt nie pokwapił się określić przyczyn, lecz tylko stwierdzono zdumiewające wyniki.

Ja tłumaczę sobie to takimi samymi mechanizmami, które rządzą hipnozą i sugestią, gdzie mogę zasugerować Ci w transie, że mówisz, myślisz i rozumiesz język chiński i po przebudzeniu będziesz tworzyła sobie jakieś dziwne słówka o chińskim brzmieniu chcąc cokolwiek powiedzieć ;)
Zadziwiające jest wtedy to, że skoro taką masz rolę to odgrywasz to bardzo realistycznie ;)

Zresztą nie jestem z wykształcenia psychiatrologoanalitykoterapeuta więc niewiele mam na ten temat do powiedzenia, ale sami uczeni w tej dziedzinie też do końca nie wiedzą co jak i dlaczego ;)

Pozdrawiam
D.
19-01-2008 13:29
Ezechiel
   
Ocena:
0
"Jeśli masz jakieś dodatkowe informacje, na których bazujesz swoją wypowiedź to chętnie się z nimi zapoznam (proszę podaj źródło lub cytat do którego mógłbym się odnieść)."

Strzelam, że "Psychologia i Życie" Zimbardo - Ys ma za dwa tygodnie z tego egzamin ;-).
19-01-2008 13:39
Ysabell
   
Ocena:
0
Psychologia i życie to niezła książka, tylko nieco już, obawiam się, przestarzała. Nawet mimo kolejnych poprawek i uzupełnień. Ale, owszem, nadal chyba jest najlepszym źródłem informacji o SEW (nowe wydanie PWNu zawierało nawet film na jego temat, pt. "Cicha furia...").

Ja polecam raczej "Efekt Lucyfera" (powstały poniekąd w reakcji na problem Abu Ghraib), choć zdaje się, że po polsku jeszcze nie wyszedł. Obawiam się, że w związku z tym nie bardzo mogę Ci, DevilaNie podać jakieś konkretne namiary. Najprostsze będą może te:

- strona książki "The Lucifer Effect...": link

- strona stanfordzkiego eksperymentu więziennego: link (wersja polska: link

- wywiad z Zimbardo o "Efekcie Lucyfera": link

- Trochę o SEW było też w którymś ze specjalnych wydań "Charakterów" - odnośnik do tekstu (nie wiem czy pełnego): link

Może to pewnie coś więcej.

Powtarzam jednak jeszcze raz, że moim zdaniem SEW nie ma nic wspólnego z efektem, jaki mogą dać RPGi.

Jeśli miałabym szukać w sferze eksperymentów psychologicznych odwoływałabym się raczej do eksperymentów Milgrama (jak bardzo będziesz zwiększać napięcie prądu działającego na drugiego człowieka, jeżeli polecenie wyda autorytet: link), i (zwłaszcza) Ascha (konformizm grupowy: link.

Mam nadzieję, że w czymś pomogłam, a Karczmarza przepraszam za off-topic.

Aha - przypominam wszystkim, że "Charaktery", do których odnośniki podaję są pismem popularno-naukowym i niestety nie podają zbyt wielu szczegółów. Dlatego zachęcam raczej do poczytania porządnych książek z danej dziedziny.

Edit: skrócenie linków
19-01-2008 14:17
DevilaN
    @Ysabell Moebius
Ocena:
0
Jak już pisałem: znawcą nie jestem, a jeśli ktoś coś opisuje warto aby można to było zweryfikować (tych informacji nie było w artykule z wikipedii).

Dziękuję za ciekawą dyskusję :)
19-01-2008 14:59
Karczmarz
    Hmmm
Ocena:
0
Dobra, ale abstrahując od zawiłej psychologii której nikt nie rozumie i która sprowadza się do cytatu Khaki, empirycznie: potraficie wskazać swoją cechę osobowości/charakteru/tożsamości na którą RPG miało w waszym życiu największy (znaczący) wpływ? Albo czy macie jakieś zachowania wykształtowane na sesji, które od czasu gry, zaczynacie wprowadzać do prawdziwego życia?

Ja sobie takich rzeczy nie przypominam jakoś specjalnie. Nawet dość długo się nad tym zastanawiając. Może dlatego, że gramy faktycznie w światach fantastycznych i raczej rzeczy które robimy nie wydarzą się nigdy w naszym życiu? No dobra ale przecież psychika naszych bohaterów nie jest "fantastyczna". Konflikty z innymi NPC'ami zwykle są spokojnie możliwe do odwzorowania w rzeczywistości. A mimo to nie wydaje mi się, by zachowania w RPG wpływały na to jak myślę. Nie wskażę przykładu "taki mam pogląd bo wypracowałem go w RPG".

Może ma to coś wspólnego z tym, że głębokie rozkminki pojawiają się naprawdę bardzo rzadko? Wtedy można by zaryzykować tezę, że ci gracze którzy stawiają na swoich sesjach na jakieś głębsze aspekty i morały (do przeniesienia na prawdziwe życie) w większym stopniu kształtują swoją osobowość przez takie sesje. A idąc dalej można by wyodrębnić pewnie szereg systemów stawiających podczas rozgrywki na głębokie doznania i refleksje, ale czy oznacza to, że takie systemy są systemami podwyższonego ryzyka?
19-01-2008 16:11
Ysabell
   
Ocena:
0
potraficie wskazać swoją cechę osobowości/charakteru/tożsamości na którą RPG miało w waszym życiu największy (znaczący) wpływ?

Och, ja się bardzo zmieniłam od czasu, kiedy pierwszy raz zagrałam w RPG. I wiesz co? Nie mam pojęcia na skutek czego. Ale nie śmiem wysuwać hipotezy, że RPG nie miało w tym udziału. Myślę, że miało i to spory.

Ale tak naprawdę nie jestem w stanie stwierdzić z czego wypływają moje poglądy czy temperament (BTW - osobowość jest, według psychologii, względnie niezmienna przez całe życie jednostki). I to wszystko jedno, czy myślę o powodach erpegowych czy pozaerpegowych. Także nie tylko nie umiem powiedzieć "taki mam pogląd bo wypracowałam go w RPG", ale też "taki mam pogląd bo wypracowałam go (wstawić konkretną działalność)". I tyle.
19-01-2008 17:40
~Hiszpan

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Zgadzam się z Ys.
Wydaje mi się, że najlepszą odpowiedzią na to pytanie jest "To zależ...". Po pierwsze bardzo często zmiany czy rozwój jest przez nas niezauważalny lub nieświadomy. Mogą na niego wpłynąć różne rzeczy, nie tylko przygoda jako taka, ale wykreowana postać (czy tylko ja mam wrażenie, że postacie grające w rpg dzielą się na te super ładne i bardzo brzydkie?;) chyba, że przeciętność jest wymagana na potrzeby przygody:) sama sytuacja społeczna, stworzenie grupy grających, wspólne zainteresowania, muzyka, filmy, można by wymieniać tego całkiem dużo. Wszystko to w jakiś sposób kształtuje nas i ukierunkowuje. Dlatego, może bardziej fortunnym stwierdzeniem, było by, że rpg jest czynnikiem kształtującym naszą osobowość. Bo to czy rozwija, czy hamuje to już zależy od jednostki i sytuacji. Nie chce tu też wchodzić
A co do niezmienności osobowości, to już chyba zależy od tego, czyją koncepcję się przyjmie, ponieważ może pozostawać względnie niezmienna, natomiast fazy jej rozwoju i możliwe po drodze komplikacje, mogą mieć na to wszystko wpływ.
24-01-2008 12:50
Karczmarz
    Hmmm
Ocena:
0
@Hiszpan

Ano wszystko zależy od czegoś tam :] Ale jeśli w życiu codziennym da się wykazać jak pewne sytuacje wpłynęły na nas (w przeciwieństwie do Ys. ja potrafię wskazać całkiem sporo sytuacji dzięki którym zachowuje się tak a nie inaczej - oczywiście to ułamek procenta w porównaniu z nieskończoną ilością nieświadomego wpływu, ale jednak są takie sprawy w których powiem wyraźnie: "Moja nietolerancja wywodzi się z dzieciństwa, bo mój tata jest nietolerancyjny" albo "nie patrze dresom w oczy bo kiedyś za coś takiego zostałem pobity" albo "trzymam się terminów ponieważ kilka razy zostałem ukarany za zawalenie któregoś z nich" itp). Tak więc jeśli w życiu normalnym da się takie rzeczy wskazać, to jeśli RPG ma na nas wpływ to także, powinno się dać coś takiego wskazać.

Ktoś czuje się na siłach by pokazać palcem takie zmiany w zachowaniu?
24-01-2008 17:27
~wadera

Użytkownik niezarejestrowany
    jakoś jednak wpływa
Ocena:
0
tak. RPG to czasochłonne zajęcie, więc wpływa na nas. bardzo wielu ludzi, którzy grają, mają mało znajomych są nieśmiali, zamknięci w sobie, bo żyją w świecie wirtualnym. Takie jest moje zdanie. Krótko, zwięźle i na temat. :)
01-12-2009 18:03

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.