06-07-2008 14:42
BlackJack
W działach: RPG, scenariusz | Odsłony: 50
Hmmm
Na stronie Quentina wreszcie pojawiły się tegoroczne teksty. Pośród wielu świetnych prac można znaleźć mój tekst, który mam zamiar trochę tu rozreklamować. Czemu potrzebna mu reklama? Ze względu na jeden dość istotny szczegół:
System: autorski
Jakie macie skojarzenia z tekstami do systemów autorskich? Tak szczerze, bez bicia? Pewnie spora część z was ma podobne przemyślenia jak ja, tzn. system autorski = zbitek zupełnie nieprzemyślanych, różnorodnych elementów zaczerpniętych z miliona niepowiązanych ze sobą źródeł złożonych bez ładu i składu, powstały tylko dlatego, że w danej chwili autor przeżywał fascynacje daną książką/filmem/klimatem. Innymi słowy nikt poza autorem i ewentualnie kilkoma jego kumplami (choć i to nie zawsze) nie zagra w autorkę. Po jaką cholerę więc ściągać scenariusz do systemu w którym dobrze czuje się tylko i wyłącznie jego autor? No ni jak nie ma sensu nawet na to patrzeć, lepiej przeczytać tegoroczne teksty do systemów, w które gramy na co dzień.
Rozumowanie wydaje się być poprawne, gdyby nie fakt, że BlackJack, wbrew pozorom, nie jest scenariuszem do tego typu autorski. Czym więc jest? Przekonajmy się...
Powiem szczerze, że jestem bardzo zaskoczonym tak pozytywną reakcją na BlackJacka, jeśli chodzi o formę. Ten scenariusz to mój mały eksperyment. Chciałem stworzyć przygodę, w której cała fabuła polega na rywalizacji między dwoma graczami. Wszystko, każdy najdrobniejszy element miał służyć by gracz walczył z graczem, forsował swoją wizję, narzucał swoje rozwiązania, przekonywał, negocjował, obserwował i zaskakiwał. Wszystko po to by zaczaić się i osiąść na przeciwniku tworząc tym samym bardziej psychologiczną grę z nutką hazardu niż zwykłą sesje RPG. Czy mi się to udało? Po ocenach można odnieść wrażenie, że chyba tak... jeśli chodzi o formę.
O czym jest BlackJack?
BlackJack to opowieść o dwój postaciach, Charliem Blacku, starym zwyrodniałym gangsterem oraz Jacku Orlowskim młodym i ambitnym emigrantem z Polski. Całość dzieje się w latach 60 w Chicago, w okresie sporych zmian wewnątrz struktury chicagowskiej mafii. Gracze wcielając się w role bohaterów prowadzą ze sobą zażarty konflikt. Podczas 4 scen (+ epilog) dostają od Mistrza Gry instrukcje co mają osiągnąć w danej scenie i na drodze negocjacji, rywalizacji i gry starają się wypełnić zamieszczone na kartkach cele. Cele często ze sobą sprzeczne co powoduje, że bez napiętych starć się nie obędzie. Mistrz Gry moderuje całą rozgrywkę i przydziela punkty zależnie od tego kto w danej scenie wykonał więcej ze swoich zamierzeń. Swoją drogą w tym miejscu należy się wyjaśnienie, że początkowo punkty miały decydować o wyglądzie finałowej sceny, ale niestety z czasem fabuła zupełnie wyrwała się spod punktowej kontroli i w ostateczności pozostały tylko dodatkiem. Szkoda, bo zaczynając pisać BlackJacka widziałem w nich niezły potencjał.
A o czym tak naprawdę jest BlackJack?
Niemal wszystkie oceny wgniotły BlackJacka w ziemie ze względu na treść fabuły. Tu naprawdę robi się gorąco:
Szczerze mówiąc przez głowę mi nie przeszło, że tak ostro zostanie odebrana fabuła. Fakt jest brutalna. Fakt może być toksyczna. Fakt może zaszkodzić i należy do niej podchodzić bardzo delikatnie. Ale czy to psychodrama? Osobiście się na tym nie znam i zupełnie nie myślałem o tym w konwencji: "ja Andrzej mam namówić mojego kolegę Jarka, żeby zabił swoją dziewczynę". Prawdopodobnie wkradł się w tekst błąd z przekazaniem treści. Pewnie wspomniałem gdzieś w tekście o tym, że ważne jest by wzbudzić w graczach prawdziwe emocje i przemyślenia a tak naprawdę chodziło mi o oddziaływanie na graczy poprzez ich postacie a nie poprzez ich samych. Scenariusz ma więc źle postawione granice, bo jeśli skupimy się na samych postaciach bez brania do siebie fabuły to już nie wygląda to tak patologicznie. Przynajmniej tak mi się wydaje. Tak czy inaczej jest tu spora pułapka i moje błędy chociaż dzięki temu tekst jest bardziej kontrowersyjny a to zawsze coś :)
Klikajcie i czytajcie!
Mam nadzieję, że udało mi się zachęcić część z tych, którzy normalnie nie sięgnęli by po lekturę BlackJacka, to zapoznania się z tekstem. Z pewnością nie jest to zwykła autorka, więc nie ma się co obawiać o niezrozumienie świata (Świat jest w 100% naszą rzeczywistością lat 60, bez żadnych dodatków). Ponadto jest to tekst, z którym warto się zapoznać ot z ciekawości. Wcale nie trzeba w to grać...
PS.
Za największą porażkę scenariusza uważam tą wypowiedź:
Repku, jeśli to nadal nie jest niestandardowy scenariusz to za rok postaram się o coś jeszcze dziwniejszego :P W końcu uda mi się cie zaskoczyć, zobaczysz! :)
Na stronie Quentina wreszcie pojawiły się tegoroczne teksty. Pośród wielu świetnych prac można znaleźć mój tekst, który mam zamiar trochę tu rozreklamować. Czemu potrzebna mu reklama? Ze względu na jeden dość istotny szczegół:
System: autorski
Jakie macie skojarzenia z tekstami do systemów autorskich? Tak szczerze, bez bicia? Pewnie spora część z was ma podobne przemyślenia jak ja, tzn. system autorski = zbitek zupełnie nieprzemyślanych, różnorodnych elementów zaczerpniętych z miliona niepowiązanych ze sobą źródeł złożonych bez ładu i składu, powstały tylko dlatego, że w danej chwili autor przeżywał fascynacje daną książką/filmem/klimatem. Innymi słowy nikt poza autorem i ewentualnie kilkoma jego kumplami (choć i to nie zawsze) nie zagra w autorkę. Po jaką cholerę więc ściągać scenariusz do systemu w którym dobrze czuje się tylko i wyłącznie jego autor? No ni jak nie ma sensu nawet na to patrzeć, lepiej przeczytać tegoroczne teksty do systemów, w które gramy na co dzień.
Rozumowanie wydaje się być poprawne, gdyby nie fakt, że BlackJack, wbrew pozorom, nie jest scenariuszem do tego typu autorski. Czym więc jest? Przekonajmy się...
Powiem szczerze, że jestem bardzo zaskoczonym tak pozytywną reakcją na BlackJacka, jeśli chodzi o formę. Ten scenariusz to mój mały eksperyment. Chciałem stworzyć przygodę, w której cała fabuła polega na rywalizacji między dwoma graczami. Wszystko, każdy najdrobniejszy element miał służyć by gracz walczył z graczem, forsował swoją wizję, narzucał swoje rozwiązania, przekonywał, negocjował, obserwował i zaskakiwał. Wszystko po to by zaczaić się i osiąść na przeciwniku tworząc tym samym bardziej psychologiczną grę z nutką hazardu niż zwykłą sesje RPG. Czy mi się to udało? Po ocenach można odnieść wrażenie, że chyba tak... jeśli chodzi o formę.
O czym jest BlackJack?
BlackJack to opowieść o dwój postaciach, Charliem Blacku, starym zwyrodniałym gangsterem oraz Jacku Orlowskim młodym i ambitnym emigrantem z Polski. Całość dzieje się w latach 60 w Chicago, w okresie sporych zmian wewnątrz struktury chicagowskiej mafii. Gracze wcielając się w role bohaterów prowadzą ze sobą zażarty konflikt. Podczas 4 scen (+ epilog) dostają od Mistrza Gry instrukcje co mają osiągnąć w danej scenie i na drodze negocjacji, rywalizacji i gry starają się wypełnić zamieszczone na kartkach cele. Cele często ze sobą sprzeczne co powoduje, że bez napiętych starć się nie obędzie. Mistrz Gry moderuje całą rozgrywkę i przydziela punkty zależnie od tego kto w danej scenie wykonał więcej ze swoich zamierzeń. Swoją drogą w tym miejscu należy się wyjaśnienie, że początkowo punkty miały decydować o wyglądzie finałowej sceny, ale niestety z czasem fabuła zupełnie wyrwała się spod punktowej kontroli i w ostateczności pozostały tylko dodatkiem. Szkoda, bo zaczynając pisać BlackJacka widziałem w nich niezły potencjał.
A o czym tak naprawdę jest BlackJack?
Niemal wszystkie oceny wgniotły BlackJacka w ziemie ze względu na treść fabuły. Tu naprawdę robi się gorąco:
Szczerze mówiąc przez głowę mi nie przeszło, że tak ostro zostanie odebrana fabuła. Fakt jest brutalna. Fakt może być toksyczna. Fakt może zaszkodzić i należy do niej podchodzić bardzo delikatnie. Ale czy to psychodrama? Osobiście się na tym nie znam i zupełnie nie myślałem o tym w konwencji: "ja Andrzej mam namówić mojego kolegę Jarka, żeby zabił swoją dziewczynę". Prawdopodobnie wkradł się w tekst błąd z przekazaniem treści. Pewnie wspomniałem gdzieś w tekście o tym, że ważne jest by wzbudzić w graczach prawdziwe emocje i przemyślenia a tak naprawdę chodziło mi o oddziaływanie na graczy poprzez ich postacie a nie poprzez ich samych. Scenariusz ma więc źle postawione granice, bo jeśli skupimy się na samych postaciach bez brania do siebie fabuły to już nie wygląda to tak patologicznie. Przynajmniej tak mi się wydaje. Tak czy inaczej jest tu spora pułapka i moje błędy chociaż dzięki temu tekst jest bardziej kontrowersyjny a to zawsze coś :)
Klikajcie i czytajcie!
Mam nadzieję, że udało mi się zachęcić część z tych, którzy normalnie nie sięgnęli by po lekturę BlackJacka, to zapoznania się z tekstem. Z pewnością nie jest to zwykła autorka, więc nie ma się co obawiać o niezrozumienie świata (Świat jest w 100% naszą rzeczywistością lat 60, bez żadnych dodatków). Ponadto jest to tekst, z którym warto się zapoznać ot z ciekawości. Wcale nie trzeba w to grać...
PS.
Za największą porażkę scenariusza uważam tą wypowiedź:
Repku, jeśli to nadal nie jest niestandardowy scenariusz to za rok postaram się o coś jeszcze dziwniejszego :P W końcu uda mi się cie zaskoczyć, zobaczysz! :)